Macron wygwizdywany i zagłuszany garnkami. Protesty we Francji nie gasną

Macron wygwizdywany i zagłuszany garnkami. Protesty we Francji nie gasną

Emmanuel Macron
Emmanuel Macron Źródło: PAP / Epa/Gonzalo Fuentes / Pool
Prezydent Francji Emmanuel Macron podczas swojej wizyty w Vendome został przywitany w tradycyjny dla ostatnich dni sposób. Mieszkańcy zagłuszali go, uderzając w garnki i patelnie, wyrażając sprzeciw wobec forsowanych przez polityka reform.

Protesty przeciwko prezydentowi odbywały się mimo specjalnych środków, podjętych przez władze prefektury Loir-et-Cher. Lokalni politycy wydali zarządzenie o zakazie organizowania demonstracji, wieców i marszów, a także wstrzymali możliwość korzystania publicznie z urządzeń nagłaśniających przez czas wizyty Macrona.

Nie zniechęciło to oczywiście protestujących przed wyjściem na ulice. Głowa państwa została wygwizdana, a następnie zagłuszana była przy pomocy tradycyjnych metod: garnków i patelni, w które bito drewnianymi i metalowymi łyżkami. Demonstracja nie przeszkodziła jednak w planach Macronowi, który spotkał się z pracownikami medycznymi w Vendome. Towarzyszył mu przy tym minister zdrowia Francois Braun.

Macron jeździ po kraju, przekonując do przyjętej już reformy

Prezydent Francji Emmanuel Macron nie ulega ogólnokrajowym protestom i kontynuuje objazd francuskiej prowincji. Zamierza w ten sposób tonować nastroje społeczne i przekonać obywateli do kontrowersyjnej decyzji o podwyższeniu wieku emerytalnego z 62 do 64 lat.

To nie rondle pozwolą Francji pójść do przodu – stwierdził podczas jednego z protestów. Demonstracje podsumował stwierdzeniem, że „w takich czasach po prostu żyjemy”. – Możemy odnowić francuski przemysł w działce garnków. Nie produkujemy ich wystarczająco dużo – oświadczył Macron. Podkreślał, że jego priorytetem jest ponowne uprzemysłowienie kraju. – Rzeczywistość w całym kraju to nie ci, którzy hałasują garnkami, albo narzekają – dodawał.

Macron wygłosił orędzie do narodu

Reforma emerytalna we Francji wywołała ogromne protesty, które nie słabną mimo upływających miesięcy. Francuzów zdenerwowało zarówno podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat, jak i sposób uchwalenie nowych przepisów – z pominięciem parlamentu. Chcąc uspokoić sytuację, w poniedziałek w orędziu głos zabrał prezydent.

Emmanuel Macron przekonywał rodaków, że wydłużenie czasu pracy o dwa lata było konieczne, gdyż w przeciwnym razie krajowi groził upadek systemu emerytalnego. Prezydent nawiązał do protestów i przyznał, że widzi, że nie jest to decyzja, która została dobrze przyjęta.

– Czy ta reforma jest akceptowana? Oczywiście, że nie. Pomimo miesięcy rozmów, nie udało się znaleźć konsensusu, czego żałuję. Musimy wyciągnąć z tego naukę – mówił Macron. Jak podkreślają media, słowa prezydenta nie powstrzymują związków zawodowych przed dalszymi protestami.

Czytaj też:
Patryk Jaki ocenił unijną politykę PiS. „Zamiast być coraz lepiej, jest coraz gorzej”
Czytaj też:
To on może zastąpić Putina. „Zaczynał od kradzieży i budki z hot-dogami”

Opracował:
Źródło: WPROST.pl