Tajemnicza czarna walizka, która podąża za Władimirem Putinem to ostatnio przedmiot mnożących się spekulacji. Wiele osób zadaje sobie pytanie, co kryje się w jej wnętrzu. Ostatnio mogliśmy zobaczyć ją w bliskim sąsiedztwie prezydenta podczas Parady Zwycięstwa w Moskwie.
Na zdjęciach z tego wydarzenia widać wyraźnie, że walizkę trzymał przy sobie ochroniarz, który znajdował się najbliżej prezydenta Federacji Rosyjskiej. Funkcjonariusz Federalnej Służby Ochrony nawet na chwilę nie zostawiał swojego bagażu bez opieki.
Putin trzyma „atomowy guzik” w zasięgu ręki?
Najpopularniejsza odpowiedź na pytanie o zawartość walizki to oczywiście słynny „atomowy guzik”. Wielu komentatorów sugeruje, że prezydent Rosji chce mieć w pobliżu narzędzie, mogące posłużyć do ataku nuklearnego na wrogów kraju.
Eksperci zaznaczają jednak, że samo istnienie podobnego urządzenia to już mit. Tym bardziej trudno wyobrazić sobie, by mogło ono być zabierane na wydarzenia publiczne. Obrońcy tej teorii zwracają jednak uwagę, że chodzi nie tyle o zawartość walizki, co o aspekt psychologiczny. Możliwość przenoszenia podobnego „guzika” może dać do myślenia przeciwnikom Putina.
Pancerna tarcza, czy pojemnik na kał i mocz?
Brytyjscy analitycy sądzą jednak, że najbardziej prawdopodobne jest przenoszenie w walizce tzw. pancernej tarczy. To urządzenie, które w odpowiednim momencie mogłoby osłonić prezydenta i ocalić go przed pociskami z broni palnej zamachowców. Sam Putin w młodym wieku miał nosić podobną walizkę za merem Petersburga.
Francuski dziennikarz Regis Jeantet i rosyjski Michajło Rubin uważają, że w walizce przetrzymywane są odchody Władimira Putina. Wszystko po to, by nie dało się ich przechwycić i zebrać w ten sposób informacji na temat stanu zdrowia polityka. Choć teoria ta wydaje się nieco szalona, to fani powieści szpiegowskich z pewnością docenią jej pomysłowość.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Stan zdrowia Łukaszenki uległ gwałtownemu pogorszeniu? „Na lotnisko jechał w asyście karetki”Czytaj też:
Zełenski „rozczarowany” postawą sąsiadów. Kijów liczy na decyzję Unii Europejskiej