Tak Mejza przygotował się na powitanie Tuska. Internauci wytknęli mu błąd

Tak Mejza przygotował się na powitanie Tuska. Internauci wytknęli mu błąd

Łukasz Mejza z bannerem przeciwko Donaldowi Tuskowi
Łukasz Mejza z bannerem przeciwko Donaldowi Tuskowi Źródło: X / @lukaszmejza
Przy okazji wizyty Donalda Tuska w regionie, poseł Łukasz Mejza stworzył specjalny banner powitalny. W ramach prowokacji, wiadomość do byłego premiera została zapisana w języku niemieckim.

W czwartek 11 maja Łukasz Mejza zamieścił na Twitterze swoje zdjęcie tuż obok bannera powitalnego, przygotowanego specjalnie na przyjazd Donalda Tuska. Na grafice umieścił samego siebie oraz lidera Platformy Obywatelskiej w czarno-białych barwach. Dodał też napisy w języku niemieckim.

Mejza szyderczo powitał Tuska

„Serdecznie witamy w Lubuskiem, Donald! Wielkie dzięki za 17-procentowe bezrobocie w Lubuskiem!” – głosił napis wielkimi literami. Mniejszą czcionką napisano pod spodem, że chodzi o dane z 2013 roku, czyli okresu rządów PO-PSL pod przewodnictwem premiera Tuska.

„Donald Tusk dzisiaj w Lubuskiem! W imieniu mieszkańców mojego ukochanego regionu podziękowałem mu za bezrobocie za jego rządów i konieczność wyjazdów »na szparagi do Niemca«! Oczywiście podziękowania w języku, który lubi najbardziej!” – dopisał Mejza w wiadomości na Twitterze.

Literówka w bannerze powitalnym?

Internauci zwrócili też uwagę na błąd, który pojawił się na plakacie przygotowanym przez Mejzę. „Jak już chcesz pisać w obcym języku to się albo naucz albo daj komuś to napisać poprawnie gamoniu” – zwracał uwagę Paweł. „Świetna akcja. Tyle tylko, że już w pierwszym słowie masz błąd” – wtórował mu Alex.

Nie wiadomo, czy polityk faktycznie przeoczył literówkę, czy też specjalnie chciał podkreślić, jak gorąco wita politycznego oponenta. Odbiór jego akcji na Twitterze nieco jednak ucierpiał przez taki sposób zapisu popularnego niemieckiego słowa.

Podejrzane interesy Łukasza Mejzy. Oferty terapii dla chorych dzieci

W 2021 roku media informowały o podejrzanych biznesach, które Łukasz Mejza miał prowadzić zanim został posłem. Wirtualna Polska ustaliła, że należąca do byłego wiceministra sportu firma Vinci NeoClinic oferowała chorym m.in. na raka, stwardnienie rozsiane, Parkinsona i Alzheimera, terapię „pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi”. Do terapii mieli być też namawiani, także osobiście przez Mejzę, rodzice nieuleczalnie chorych dzieci. Koszt leczenia na starcie wynosił 80 tys. dolarów. Taki sposób leczenia uznawany jest za niesprawdzony i niebezpieczny.

Wirtualna Polska informowała też, że do rodziców chorych dzieci, którzy zdecydowali się opowiedzieć o swoich kontaktach z firmą wiceministra, trafiły pisma przedprocesowe. „Te rodziny się boją. Zapewnimy im bezpłatną pomoc prawną” – mówiła w rozmowie posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic.

W odpowiedzi na nagłośnienie sprawy Łukasz Mejza zamieścił obszerny wpis na swoich profilach w mediach społecznościowych. Poinformował w nim, że podał się do dymisji „w poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy”.

Czytaj też:
Asystent Mejzy otrzymał posadę w państwowym banku. Sasin zareagował
Czytaj też:
Incydent z udziałem kibiców przed konferencją prasową. „Mejza wyp********!”

Opracował:
Źródło: WPROST.pl