Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie podkreślał, że tak wielki chaos informacyjny i decyzyjny to sprawy, obok których osoba sprawująca funkcję prezydenta nie może przejść obojętnie. – Dla prezydenta, czyli zwierzchnika sił zbrojnych, to jest nie do zaakceptowania, że rakieta przeleciała przez pół kraju, że gdzieś spadła i jej tak długo szukano, że był taki chaos decyzyjny, jeśli był – oceniał.
Aleksander Kwaśniewski: Ktoś kłamie w sprawie rakiety
Zdaniem byłego polityka, ktoś musi w tej sprawie kłamać. – To jest historia, która powinna być absolutnie wyjaśniona i zwierzchnik sił zbrojnych, czyli prezydent, powinien dołożyć starań, żebyśmy mieli pełną wiedzę, co się stało, jak się stało, dlaczego to wleciało, skąd, kto był autorem tej być może prowokacji – mówił.
– Moim zdaniem w grudniu ta informacja dotarła do ministra obrony narodowej, mogła dotrzeć szerzej, ale ze względu na PR, ze względu na sytuację polityczną, uznano, że „przetrzymamy to” – dodawał. Stwierdził też, że gdyby podobna rzecz wydarzyła sie na dwa miesiące przed wyborami, to miałaby „druzgocący wpływ” na ich wynik.
Były prezydent wskazał winnych chaosu wokół rakiety
Poproszony o wskazanie winnych chaosu informacyjnego, Kwaśniewski odpowiadał nie wprost. – Wierzę we wszystko, ale nie w to, że generałowie ukrywali taką informację – rzucił.
Zauważył, że takich decyzji nie podejmuje się indywidualnie, dlatego nie obwiniał też samego ministra obrony narodowej. – Sądzę, że to była polityczna decyzja grupy ludzi, która rządzi Polską. Grupy trzymającej władzę – podsumował.
Rosyjska rakieta pod Bydgoszczą
W sprawie rakiety, która została znaleziona pod Bydgoszczą, nadal jest wiele niejasności. Na niezidentyfikowany obiekt wojskowy pod koniec kwietnia natrafił przypadkowy przechodzień.
Według wstępnych ustaleń śledczych jest to rosyjska rakieta Ch-55, która mogła spaść na terytorium Polski 16 grudnia 2022 roku. Tego dnia Centrum Operacji Powietrznych otrzymało od Ukrainy informację o obiekcie zbliżającym się do polskiej granicy, który może być rakietą.
Mariusz Błaszczak zapewniał, że procedury i mechanizmy reagowania zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego, który nie wywiązał się właściwie ze swoich obowiązków. Według szefa MON Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych RP zaniechał obowiązków i nie poinformował go o zaistniałej sytuacji. Minister dodał, że kontrola wykazała zaniechania dowódcy operacyjnego w zakresie poszukiwań obiektu, który pojawił się nad Polską.
Czytaj też:
Burzliwy początek obrad Sejmu. Błaszczak „wywołany”. „Niech pan w lustro spojrzy!”, „Ty tchórzu”Czytaj też:
Superniszczyciel Caio Duilio już w Polsce. Pomoże chronić nasze dziurawe niebo