W poniedziałek 29 maja prezydent Andrzej Duda poinformował, że podpisze ustawę, nazywaną w mediach „Lex Tusk”. Jego decyzję komentowali później przedstawiciele obozu władzy, m.in. rzecznik rządu Piotr Mueller czy wiceminister MON Wojciech Skurkiewicz. Ten drugi miał problemy przy pytaniu o polityków własnego obozu, którzy ewentualnie mogliby stanąć przed komisją utworzoną na podstawie wspomnianej ustawy.
Skurkiewicz: Wielu dziennikarzy powinno stanąć przed komisją
Dziennikarz zadający pytanie podał nawet konkretne nazwiska: Wojciecha Jasińskiego i Antoniego Macierewicza. – Ale panie redaktorze, bez wątpienia nie będę członkiem tej komisji, no bo jestem wiceministrem obrony narodowej – odpowiadał Skurkiewicz. Dopytywany o te dwa nazwiska, zdecydował się zupełnie zmienić temat.
– Moim zdaniem również powinno wielu dziennikarzy stanąć przed tą komisją, którzy mają również w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie. Między innymi dziennikarze, którzy współpracowali z takim portalem jak Telegraf – mówił. Wytrwale ignorował przy tym wielokrotnie powtarzane pytania o braci Karnowskich, którzy w okolicach rosyjskiej inwazji na Ukrainę przeprowadzili wywiad z ambasadorem rosyjskim.
Lex Tusk – najważniejsze założenia
Zgodnie z ustawą komisja ma zostać powołana do zbadania i opisania wpływów rosyjskich na działalność funkcjonariuszy publicznych i kadry kierowniczej wyższego szczebla spółek Skarbu Państwa oraz innych osób, które wpływały na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022.
W jej skład ma wchodzić dziewięciu członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm. W komisji może się nie znaleźć żaden przedstawiciel opozycji. Wszystko za sprawą wymogu, aby mogli w niej zasiąść jedynie posłowie posiadający dostęp do informacji niejawnych o klauzuli tajności „ściśle tajne”.
Komisja ma mieć szereg uprawnień takich jak uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Czytaj też:
Rzecznik rządu ostrzega: Prorosyjskie lobby w UE i Polsce będzie wypaczać sens tej ustawyCzytaj też:
Burza po decyzji Andrzeja Dudy. „Abdykował z urzędu”, „putinowska Rosja zaciera dziś ręce”