Iwona Arent zawiesza działalność polityczną. Giertych: Nie przyłączę się do ataków na posłankę

Iwona Arent zawiesza działalność polityczną. Giertych: Nie przyłączę się do ataków na posłankę

Iwona Arent
Iwona Arent Źródło: PAP / Tomasz Waszczuk
Iwona Arent poinformowała o zawieszeniu swojej działalności politycznej i zaapelowała o „powstrzymanie się od używania dramatycznych zdarzeń w sporze politycznym”. Syn parlamentarzystki miał brutalnie pobić kobietę. Na oświadczenie posłanki PiS zareagował między innymi Roman Giertych.

W czwartek wieczorem Iwona Arent wydała oświadczenie, w którym poinformowała o „zawieszeniu aktywności politycznej”. „Poświęcenie trudnym sprawom rodzinnym uniemożliwia mi prowadzenie działań społecznych i wymaga ode mnie skupienia nie się wyłącznie na roli matki” – przekazała posłanka .

Syn posłanki PiS usłyszał zarzuty

Wcześniej w czwartek TVN24 poinformował, że syn parlamentarzystki Michał A., a także Magdalena T., usłyszeli zarzut pobicia kobiety. Do zdarzenia miało dojść 24 czerwca tego roku w jednym z mieszkań przy al. Niepodległości w Olsztynie. ujawniła, że „młoda kobieta miała być bita pięściami po twarzy, uderzana otwartą ręką w twarz, kopana w głowę”.

Początkowo Arent broniła syna. W rozmowie z TVN24 powiedziała, że „to dorosły człowiek, prowadzi samodzielne życie i nie jest osobą publiczną”, a ona zna sprawę tylko z jego relacji i „nie miesza się” do niej. – On nie przyznaje się do pobicia. Twierdzi, że dokonała go ta druga osoba. Ta dziewczyna go okradła, więc spotkał się z nią i zażądał zwrotu pieniędzy. Poniosły go nerwy i szarpnął ją za włosy i opluł, ale nie uderzył – przekonywała.

Pojawiło się brutalne nagranie

Nowe informacje w sprawie przedstawił „Super Express”. Tabloid opublikował też nagranie, na którym widać moment pobicia. Widać na nim, jak młoda kobieta katuje drugą, a nagrywający zajście mężczyzna zagrzewa ją do bicia.

„Zabij ją, zaj...!”, „Nie możemy jej wypuścić”, „Ty k..., szmato!” – słychać. Następnie widać, jak mężczyzna chwyta dziewczynę za włosy i potrząsa gwałtownie jej głową.

Iwona Arent: Niepotrzebnie spekulowałam na temat przebiegu zdarzenia

„Jestem wstrząśnięta ostatnimi informacjami medialnymi. Wymagają one pełnego wyjaśnienia i w żaden sposób nie mogą być usprawiedliwione. Absolutnie żadna forma fizycznej i psychicznej przemocy nie powinna mieć miejsca w stosunku do nikogo, szczególnie kobiety” – napisała Iwona Arent w opublikowanym wieczorem oświadczeniu.

Posłanka PiS wskazała, że „naturalnym odruchem każdej matki jest obrona swojego dziecka”. „Nie mogę jednak pozwolić, by emocję wzięły górę nad faktami. Niepotrzebnie spekulowałam na temat przebiegu zdarzenia, nie znając jego okoliczności i tym samym wprowadzając opinię publiczną w błąd. Nawet matczyna troska tego nie tłumaczy. Za to przepraszam” – przekazała. Na koniec zaapelowała o „powstrzymanie się od używania tych dramatycznych zdarzeń w sporze politycznym”.

Pojawiły się pierwsze reakcje

Nagranie z synem posłanki i oświadczenie Arent obiegły media społecznościowe. Zareagował na nie między innymi Roman Giertych. „Nie przyłączę się do ataków na posłankę z powodu kłopotów karnych jej syna” – oświadczył adwokat i były polityk. „Będziemy z PiS walczyć ostro, bo tego wymaga sytuacja, ale nie jesteśmy tacy jak oni. Mamy swoje zasady, nawet jeżeli PiS ich nigdy nie stosował” – napisał na Twitterze.

twitter

Do sprawy odniosła się też Anna Maria Żukowska z Lewicy. „Literalnie stwierdziła Pani «Poniosły go nerwy i szarpnął ją za włosy i opluł». Szarpanie i plucie nie było jednak wystarczającym powodem by oddać się wyłącznie roli matki. Poświęcić się rodzinie postanowiła Pani dopiero, gdy pojawiło się nagranie, że jednak Pani syn leje dziewczynę” – zwróciła uwagę posłanka.

twitterCzytaj też:
Posłanka PiS groziła komendantowi straży miejskiej. Sprawą zajmie się prokuratura
Czytaj też:
Absurdalne słowa Mejzy o Tusku w TVP. „Miś Haribo polskiej polityki”

Źródło: TVN24/Super Express/Wprost.pl