Do samochodowego wypadku, spowodowanego przez Jerzego Stuhra, doszło pod koniec zeszłego roku. Ceniony aktor wsiadł wówczas do samochodu pod wpływem alkoholu i jadąc, zahaczył motocyklistę. Później miał próbować uciec z miejsca wypadku. Dzień po tamtym zdarzeniu w mediach społecznościowych opublikował oświadczenie, w którym wyznał, że „podjął najgorszą decyzję w swoim życiu”. Zapewniał przy tym, że nie zbiegł z miejsca zdarzenia i zadeklarował pełną współpracę z policją.
Sąd pierwszej instancji zdecydował, że artysta ma zapłacić grzywnę w wysokości 200 stawek dziennych. Ponad otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres trzech lat oraz nakaz wpłacenia 6 tysięcy złotych na fundusz postpenitencjarny. Ostatecznie aktor odwołał się od wyroku, a ostatnim wywiadem dał do zrozumienia, że początkową skruchę zastąpiły inne emocje.
Jerzy Stuhr zmienił nastawienie do afery
– Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji. Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty – stwierdził Stuhr. – Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku. Powiedzieli, że będą to robić do końca, a ja się zastanawiam: po co? To wręcz filmowa sytuacja, ale chciałbym, żeby już się skończyła – dodawał.
Aktor żalił się też, że mocno przeżył całą tę sytuację. – Bolało mnie, że byłem opluwany w gazetach, przedstawiany jako wyklęty, a przecież nikomu nic nie zrobiłem. Na szczęście przyjaciele stanęli na wysokości zadania. Spotkałem się z dużą życzliwością obcych ludzi, którzy pisali do mnie i wspierali – podkreślał.
Zbigniew Ziobro odpowiada Stuhrowi
Słów aktora nie mógł pozostawić bez komentarza wspomniany przez niego minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Zbigniew Ziobro za pośrednictwem Twittera dosadnie podsumował postawę Jerzego Stuhra. „Jechał pijany, potrącił człowieka, ale »denerwują go pomówienia«, bo przecież »nic nie zrobił« i »jest wewnętrznie kompletnie czysty«” – zaczął.
„Stuhr to esencja polskich pseudoelit przekonanych o swojej wyjątkowości i stania ponad prawem. Przez lata chronieni przez sądy i lewackie media uwierzyli, że są rasą nadludzi, którym wolno więcej. Pyta Pan, po co prokuratura Pana ściga?! Żeby wymierzyć sprawiedliwości, bo w wolnej Polsce nie macie większych praw” – ocenił polityk.
Czytaj też:
„To błahostka” – Jerzy Stuhr czuje się „moralnie czysty”. „Egoizm ma się u nas świetnie”Czytaj też:
Zniszczył grób Patryka P. Policja przekazała najnowsze informacje