Nagranie z interwencji zamieścił profil Społeczeństwo Obywatelskie – Zielona Góra. Nagrywający powiedział, że auto było zaparkowane w miejscu, gdzie chodnik miał tylko 1,5 metra szerokości, a znak zakazywał postoju pojazdu w tym miejscu.
– Znalazł się pan poseł, pan Mejza, co na hulajnodze uciekł – mówi na nagraniu mężczyzna, który zgłosił nieprawidłowe parkowanie przez posła Łukasza Mejzę. – Panie pośle, a dlaczego pan nie kupił biletu? I zaparkował pan w miejscu niedozwolonym? – dopytywał. – Panie Patryku, powiedziałem, że jedyne co mogę dla pana zrobić, to pomodlić się o pana zdrowie psychiczne. Pozdrawiam serdecznie – powiedział Łukasz Mejza autorowi nagrania.
Ten zapowiedział zgłoszenie sprawy do komisji etyki poselskiej. W kolejnej części nagrania zwrócił uwagę, że samochód nadal stoi zaparkowany nielegalnie. Nagrywający chciał też wiedzieć, czy polityk chce posłużyć się legitymacją poselską, by uniknąć kary za niewłaściwe parkowanie.
– No jak pan widzi nie, okazuję dowód – odpowiedział mu poseł. Później na chwilę wszedł do budynku.
– W przeciwieństwie do idola opozycji posła Sterczewskiego legitymacją się nie zasłaniam – powiedział nagrywającemu poseł.– Tak, a mandacik pan przyjął? – pytał pan Patryk. Poseł przesłał mu pocałunek przez okno i odjechał.
Interwencja wobec posła Mejzy. Nie wiadomo, czy przyjął mandat
W rozmowie z Wirtualną Polską podinspektor Małgorzata Stanisławska, rzecznik prasowy Komendanta miejskiego Policji w Zielonej Górze powiedziała, że interwencja dotyczyła nieprawidłowego parkowania. Czy poseł został ukarany mandatem i czy go przyjął? Na te pytania nie odpowiedziała.
Łukasz Mejza kandydował do Sejmu z list PSL. Mandat objął po zmarłej posłance PSL Jolancie Fedak. Nie dołączył jednak do klubu Koalicji Polskiej, pozostał niezrzeszony, współpracował z Partią Republikańską Adama Bielana. W zdecydowanej większości głosowań głosuje tak, jak obóz rządzący. O polityku stało się głośno za sprawą jego niejasnych interesów.
Dziennikarze ustalili, że należąca do ówczesnego wiceministra sportu firma Vinci NeoClinic oferowała chorym m.in. na raka, stwardnienie rozsiane, Parkinsona i Alzheimera, terapię „pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi”. Do terapii mieli być też namawiani, także osobiście przez Łukasza Mejzę, rodzice nieuleczalnie chorych dzieci.
Czytaj też:
Zachowanie Łukasza Mejzy wprawiło w osłupienie. Padły mocne słowaCzytaj też:
Asystent Mejzy otrzymał posadę w państwowym banku. Sasin zareagował