Z Rosji płyną doniesienia o katastrofie samolotu Embraer ERG 135 należącego do Jewgienija Prigożyna. Samolot miał podchodzić do lądowania nieopodal wsi Kużenkino w rosyjskim obwodzie twerskim. Wszyscy pasażerowie mieli zginąć na miejscu. Według informacji Federalnej Agencji Transportu Lotniczego na pokładzie znajdował się szef Grupy Wagnera.
Jewgienij Prigożyn nie żyje?
Na doniesienia o katastrofie samolotu w Rosji zareagował szef polskiej dyplomacji. Zbigniew Rau stwierdził na antenie TVP Info, że informacja o śmierci Jewgienija Prigożyna najprawdopodobniej się potwierdzi. – Przeciwnicy polityczni, ci, których Władimir Putin uznaje za zagrożenie dla swojej władzy, nie umierają w sposób naturalny. Wystarczy wspomnieć Annę Politkowską, Borysa Niemcowa, Aleksandra Litwinienko – wyliczał Zbigniew Rau.
Minister spraw zagranicznych przypomniał, że bunt wagnerowców, do którego doszło dwa miesiące temu, był wielkim zaskoczeniem. – Nie mniejszym zaskoczeniem jest, że udało mu się to przetrwać, biologicznie i politycznie. To, że najprawdopodobniej zakończył dziś życie, nie jest zaskoczeniem — powiedział szef MSZ dodając, że większość obserwatorów sceny politycznej państwa rosyjskiego zakładało, że to wyłącznie kwestia czasu.
Jaka przyszłość czeka Grupę Wagnera?
W opinii Zbigniewa Raua jeśli śmierć Jewgienija Prigożyna stanie się faktem, wówczas najprawdopodobniej politycznie i wojskowo dojdzie do dekompozycji Grupy Wagnera. – Trudno wyrokować — czy część z nich zostanie integralną częścią rosyjskich sił zbrojnych, cześć może dołączy do innych podobnych, nazwę to rosyjskimi NGO-sami, bo przecież Grupa Wagnera nie była częścią państwa rosyjskiego, część tych bliższych byłemu szefowi może podzielić jego los – komentował szef polskiej dyplomacji.
Czytaj też:
Jewgienij Prigożyn zginął w katastrofie samolotu? Są nagrania z miejsca zdarzeniaCzytaj też:
Kim tak naprawdę jest Jewgienij Prigożyn? „Zaczynał od budki z hot-dogami, miał zastąpić Putina”