Kiedy reżyserka Agnieszka Holland pojawiła się na panelu poświęconym kondycji kina polskiego, wiele osób spodziewało się, że prędzej czy później pojawi się też temat polityki. Chętnie zabierająca głos w bieżących sprawa artystka także tym razem nie uciekała od odpowiedzi na trudne pytania.
Holland: Nie można udawać, że deszcz pada, kiedy to jest w jakaś lawina gówna
Podkreślała, że w kinie „nie ma czegoś takiego co jest tylko artystyczne” i nie ma kina niepolitycznego. – Szczególnie jak polityka wchodzi wam do łóżka i mówi co możecie, a czego nie – zaznaczała. Dodawała do tego, że każdy twórca powinie mieć chociaż pewną odpowiedzialność moralną, a nie udawać, że polityka go nie dotyczy.
Wróciła do tematu kryzysu migracyjnego, który jest przedmiotem jej najnowszego filmu. Powtórzyła swoją tezę, iż blokowanie migrantów w Usnarzu Górnym było „szukaniem politycznego złota ze strony Łukaszenki, Putina i naszych władz”. Jej zdaniem w tamtej sytuacji politycy popisali się brakiem podstawowej empatii, każąc grupie ludzi koczować przez długie tygodnie w przygranicznym terenie.
– Szczepionka Holokaustu może przestać działać, jak zapomnimy o co chodzi w Europie praw człowieka, gdzie każdy człowiek się liczy, każdy ma prawo do godnego życia – podkreślała. Mocno uderzyła też w rządzących. – Władza posługuje się narracją kłamstwa, nienawiści, przemocy – wyliczała. – Nie można udawać, że deszcz pada, kiedy to jest w rzeczywistości jakaś lawina gówna. Nie można po prostu – powtarzała z naciskiem. Jej słowa wzbudziły trwający kilkadziesiąt sekund aplauz.
Nowy film Agnieszki Holland krytykowany jeszcze przed premierą
Holland zapowiedziała też, że jej „Zielona granica” będzie poświęcona właśnie problemom migrantów, a swoją premierę będzie miała na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, jeszcze we wrześniu. Kiedy wiosną tego roku TVP zarzucała jej szybkie tempo prac i próby zdążenia przed wyborami, reżyserka odrzucała ten pomysł.
— Pracujemy normalnie, w tempie prac nie ma nic nadzwyczajnego. Nie sądzę, żebym zdążyła przed wyborami, to nie jest naszym celem. Prawicowe media piszą różne niestworzone rzeczy, nie wiem, skąd mają swoje informacje, bo nikt się z nami nie kontaktował – mówiła Onetowi.
W trakcie zdjęć do nowej produkcji doszło do sporu o drut kolczasty, instalowany na planie filmowym i zabezpieczonym po skargach mieszkańców. „Ochroniarze pilnują, żeby nikt nie zniszczył ogrodzenia, które jest scenografią do pięknego filmu o takich, którzy takie ogrodzenie bez skrupułów niszczyli” – pisał na Twitterze wiceszef MSWiA, Maciej Wąsik.
Sceptycznie do filmu Holland odnosił się też Stanisław Żaryn, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP. „Coraz głośniej o filmie, który ma teoretycznie pokazywać to co działo się na granicy Polski z Białorusią w 2021 roku. Zdjęcia ponoć trwają” – zwracał uwagę. „Warto skorzystać z tych nagrań, które już są” – dodawał. „Nie ma co wymyślać obrazków, które będą manipulacją. Polska do dziś jest obiektem ataków” – przypominał.
Czytaj też:
Remigiusz Mróz był o włos od polityki. Na drodze stanął mu Bronisław KomorowskiCzytaj też:
Zaskakująca uwaga na temat ubioru lidera PSL. „Trochę jak ochroniarz Tuska”