20 sierpnia, podczas pikniku z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą, policyjny Black Hawk, przelatując nad miejscem imprezy, zahaczył o linię energetyczną. Świadkowie zdarzenia relacjonowali, że śmigłowiec latał bardzo nisko, tuż nad ludźmi.
Nikt z MSWiA nie przyszedł na sejmową komisję
W środę informacji szefa MSWiA oraz komendanta głównego policji na temat incydentu miała wysłuchała sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych. Przewodniczący komisji Wiesław Szczepański poinformował, że w posiedzeniu komisji mieli wziąć udział m.in. wiceszef MSWiA Błażej Poboży oraz zastępca komendanta głównego policji. Ostatecznie jednak nikt z kierownictwa resortu i policji nie pojawił się w Sejmie.
Poboży przesłał jedynie pismo, w którym oświadczył, że sprawa jest upolityczniona, więc „postanowili przyjąć pisemną formę komunikacji”. „Niedopuszczalnym jest, że politycy opozycji wykorzystują tę sprawę do celów politycznych” – stwierdzono w piśmie.
Posłowie opozycji oburzeni
Posłowie opozycji nie kryli oburzenia faktem, że żaden przedstawiciel MSWiA i służb nie przyszedł na posiedzenie komisji. W czasie dyskusji wielokrotnie podnosili, że PiS wykorzystuje policyjne śmigłowce w kampanii wyborczej, oraz apelowali o wyciągnięcie wniosków z całej sytuacji. W ich ocenie strona rządowa „chowa głowę w piasek”.
– Tutaj nie ma miejsca na śmiechy, to jest sytuacja, która otarła się o tragedię. Przewód mógł spaść na ludzi. (...) To jest ogromna niefrasobliwość – wskazywał Maciej Lasek z KO, dopytując też, że ile było przypadków wykorzystywania śmigłowców „pod przykrywką lotów szkoleniowych”.
„Wąsik okazał się tchórzem”
– Po raz kolejny na komisji zostaliśmy zlekceważeni, olani – stwierdziła Katarzyna Piekarska z KO. – Wiceminister Wąsik okazał się zwykłym tchórzem – dodała. Z kolei Artur Łącki z KO domagał się z kolei udostępnienia komisji wszystkich dokumentów dotyczących szkoleń i badań pilotów.
Zarzuty posłów opozycji odpierał Piotr Kaleta z PiS. Bronił też przedstawicieli MSWiA i ich dotychczasowych tłumaczeń.
Czytaj też:
Do komisji ds. rosyjskich wpływów zgłoszono 9 kandydatów. Znamy nazwiskaCzytaj też:
Tegoroczne wybory mogą kosztować 300 mln zł. To prawie dwa razy więcej niż 4 lata temu