Pytanie o kandydaturę Romana Giertycha nie zostało zadane w konwencjonalny sposób. Padło jako okrzyk z sali i zostało wychwycone przez prowadzących z małym opóźnieniem. Donald Tusk postanowił jednak nie uciekać od trudnych kwestii i sam zgłosił chęć odpowiedzenia na kwestię kontrowersyjnego kandydata Koalicji Obywatelskiej.
Tusk musiał „wytłumaczyć się” z Giertycha
„Wytłumacz się z Giertycha!” – krzyknęła w pewnym momencie osoba z widowni. Tusk stwierdził, że po to przyszedł na Campus, by odpowiadać na wszystkie kwestie. – Ja muszę na siebie wziąć tę ciemniejszą stronę polityki – zaczął. – Mam dosyć mitów i legend, jak wspaniale jest przegrywać. Jakie to niesamowicie arcypolskie – powstać i przegrać. Nie chcę wam tego zafundować – mówił.
– Z Giertychem sprawa jest prosta. Kiedy Kaczyński uciekł przede mną, bo wszyscy wiemy, że tak jest – pani mnie ośmieliła – uciekł w Góry Świętokrzyskie, Giertych pisze do mnie, że ma dla niego niespodzianki, nawet z ostatniego miejsca, dopadnie go – mówił Tusk. Nawiązał przy tym do dziewczyny, która ośmieliła go, wyliczając chwilę wcześniej swoje zasługi i osiągnięcia.
Tusk o Giertychu: Też odczuwam dyskomfort
– Nie mam gwarancji, ale szukam. Nie mam pieniędzy, telewizji, podsłuchów – i tak byśmy ich nie stosowali. Jeśli chodzi o narzędzia i pieniądze, jesteśmy bezbronni. Trzeba być sprytnym, bezwzględnym szybszym szukać manewrów – wymieniał. Wspomniał przy tym swoje wcześniejsze słowa o Lechu Wałęsie, który mówił o skuteczności walki z komunistyczną władzą, ważniejszej niż styl prowadzenia polityki.
– Ja też odczuwam dyskomfort, ale większy dyskomfort ma Kaczyński, rachunek jest prosty. Roman Giertych nie będzie wpływał na naszą politykę dotyczącą edukacji czy praw kobiet. On ma swoje poglądy, ale jak wejdzie do parlamentu, to będzie przestrzegał dyscypliny w głosowaniu – zapewniał Tusk. – Powiedział mi: „prędzej złożę mandat, niż złamię dyscyplinę głosowania KO” – dodał.
Czytaj też:
„Lawina gówna” wzbudziła aplauz na Campusie Polska. Agnieszka Holland z nowym filmemCzytaj też:
Remigiusz Mróz był o włos od polityki. Na drodze stanął mu Bronisław Komorowski