Google bierze się za sztuczną inteligencję w reklamach politycznych. Będą zmiany

Google bierze się za sztuczną inteligencję w reklamach politycznych. Będą zmiany

Google
Google Źródło: Shutterstock / brunocoelho
Google reaguje na coraz częstsze wykorzystywanie sztucznej inteligencji w reklamach politycznych. Zmiany nie obejmą jeszcze jednak trwającej w Polsce kampanii wyborczej.

zapowiada wprowadzenie aktualizacji zasad dotyczących treści politycznych. Firma będzie wymagać, aby reklamy polityczne publikowane na jej platformach zawierały informację o tym, że zawarte w nich obrazy i dźwięki zostały wytworzone za pomocą sztucznej inteligencji.

Google bierze się za reklamy polityczne z wykorzystaniem AI

Materiały wyborcze będą musiały „w widoczny sposób ujawniać”, czy zawierają „treści syntetyczne”, które przedstawiają prawdziwych lub realistycznie wyglądających ludzi lub wydarzenia. Google sugeruje, by reklamy wytworzone przy użyciu AI, zawierały dopisek „ten obraz nie przedstawia prawdziwych wydarzeń” lub „ten dźwięk został wygenerowany komputerowo”.

Oznaczenie będzie musiało być „jasne i rzucające się w oczy” oraz umieszczone w miejscu, w którym istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie zauważone. Rzecznik Google wyjaśnił w rozmowie z BBC, że nowe zasady zostały stworzone w odpowiedzi na „rosnącą popularność narzędzi generujących treści syntetyczne”.

Zmiany z myślą o wyborach w USA

Zmiany mają zostać wprowadzone – jak informuje brytyjski portal – w listopadzie, czyli na około rok przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. Istnieją bowiem obawy, że wykorzystywanie sztucznej inteligencji zwiększy poziom dezinformacji w kampanii wyborczej.

Biuro Google w Polsce przekazało w rozmowie z portalem Wirtualne Media, że zmiany nie obejmą jeszcze trwającej właśnie w Polsce kampanii przed , które odbędą się 15 października.

Polscy politycy sięgają po sztuczną inteligencję

W ostatnich dniach w naszym kraju pojawiło się już kilka materiałów wideo przygotowanych z wykorzystaniem generatywnej sztucznej inteligencji. Platforma Obywatelska wypuściła spoty, w których fragmenty maili pochodzących rzekomo z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka odczytywały głosy wygenerowane przez AI, łudząco podobne do głosów m.in. byłego szefa Kancelarii Premiera i premiera Mateusza Morawieckiego.

Z kolei poseł Suwerennej Polski Piotr Sak opublikował spot z wygenerowanymi głosami przestępców w zestawieniu z wygenerowanym głosem Donalda Tuska. W żadnym z materiałów nie znalazła się informacja o wykorzystaniu w nich sztucznej inteligencji.

Czytaj też:
Deepfake Morawieckiego i Tuska z AI. Ekspert o tym, czy musimy bać się fałszywek
Czytaj też:
Firmy technologiczne łączą siły na rzecz sztucznej inteligencji. Powstanie specjalny projekt AI