Afera wizowa w Polsce. Rau wskazuje na czasy kierownictwa Sikorskiego w MSZ

Afera wizowa w Polsce. Rau wskazuje na czasy kierownictwa Sikorskiego w MSZ

Zbigniew Rau, zdjęcie: Sebastian Indra/MSZ
Zbigniew Rau, zdjęcie: Sebastian Indra/MSZ Źródło: gov.pl/web/dyplomacja
Nie milkną echa afery wizowej w Polsce. – MSZ pod kierownictwem Radosława Sikorskiego postanowiło zamknąć prawie 40 placówek i zbieranie dokumentacji trzeba było zlecić zewnętrznym firmom – mówił Zbigniew Rau.

W ubiegły czwartek w niejasnych okolicznościach został zdymisjonowany wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynikało, że został on odwołany z powodu projektu rozporządzenia, które miało ułatwić przyjazd do Polski zagranicznym pracownikom. W tle może być także afera z Centrum Decyzji Wizowych, za które odpowiadał jego współpracownik – Jakub Osajda. 31 sierpnia do MSZ mieli wejść agenci CBA. Do tych zdarzeń odniosła się Komisja Europejska.

W środę, 6 września zapytaliśmy zarówno CBA jak i MSZ o te działania. Do dziś nie uzyskaliśmy odpowiedzi. W sobotę o tę sprawę pytany był na antenie RMF FM szef MSZ Zbigniew Rau. – Corocznie planuje się pewne limity wizowe. (...) Przy limicie około 400 tys. wiz zaznaczone było z góry, że 260 tys. będzie pochodzić z Białorusi – wyjaśnił szef polskiej dyplomacji.

Afera wizowa w Polsce. Zbigniew Rau zabrał głos

Na uwagę, że mowa o krajach afrykańskich, minister spraw zagranicznych mówił, że „na tym to kłamstwo polegało, że 80 tys. z Ukrainy, a reszta ze wszystkich pozostałych, bynajmniej nie muzułmańskich”. – Opinia publiczna musi wiedzieć, że mówiliśmy o planowanym rozpatrywaniu wniosków wizowych, ale państwa, o których pan mówi, Nigeria, Pakistan czy Indie, to rozpatrywanie statystycznie oznacza 80 proc. odmów w przypadku Nigerii, 70 proc. w przypadku Pakistanu i ponad 50 proc. odmów w przypadku Indii – powiedział Rau.

– Poza tym przyznanie wizy nie oznacza jeszcze prawa wjazdu do Polski. To prawo stanięcia przed funkcjonariuszem Straży Granicznej, który podejmuje decyzje pod względem bezpieczeństwa – podkreślił.

Pytany o doniesienia wedle których zastrzeżenia pojawiają się odnośnie systemu przyznawania wiz, Rau stwierdził, że „dyskusja taka rzeczywiście trwała, ale decyzje instytucjonalne, prawne nie zostały podjęte”. – Nic takiego nie stało się w systemie prawa stanowionego. Pan mówi o systemie outsourcingu, który sprowadza się do tego, że w 2011 r został on wprowadzony do naszego systemu przyznawania wiz. Ówczesne kierownictwo Sikorskiego postanowiło zamknąć prawie 40 placówek i trzeba było przekazać wyłanianym w przetargach firmom zewnętrznym zadanie zbierania dokumentacji wizowych – kontynuował.

Zbigniew Rau odnosi się do doniesień medialnych o szantażowaniu prezydenta. „Zaprzeczam”

Rau odniósł się też do doniesień Gazeta.pl. Portal podał, że Wawrzyk miał naciskać, by jego protegowany Jakub Osajda został ambasadorem w Islandii. „Wspólnie z ministrem spraw zagranicznych Zbigniewem Rauem mieli zablokować nominację nowych ambasadorów, by wywrzeć presję na Andrzeju Dudzie” – pisze Gazeta.pl. – Wiarygodność tego przekazu medialnego jest – delikatnie mówiąc – mała – ocenił minister spraw zagranicznych.

– Prawdą jest, że wyłanianie kandydatów na ambasadorów jest niezwykle złożonym i długotrwałym procesem. Najpierw są konsultacje polityczne między Radą Ministrów, szefem MSZ w porozumienie z prezydentem. Szantażowanie głowy państwa w takiej sprawie jest absurdem samym w sobie, jeśli minister by nawet o tym myślał wobec każdej głowy państwa, a szczególnie pochodzącej z tego obozu politycznego – stwierdził.

– Zapewniam i daję słowo, że nikomu, a już na pewno nie mi, nie przyszło do głowy wystawiać pana prezydenta w podobnej sytuacji. Nie sądzę również, żeby minister Wawrzyk to robił – dodał.

Czytaj też:
MSZ Rosji wezwało ambasadora Armenii. Wszystko przez „szereg nieprzyjaznych kroków”
Czytaj też:
Afera wizowa. Prokuratura: Informacje podawane przez Donalda Tuska są fałszywe