Przypomnijmy: 19 września prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wygłosił przemówienie na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.
„Pomagają przygotowywać scenę dla aktora z Moskwy”
Odniósł się wówczas m.in. do embarga na ukraińskie zboże, które zostało nałożone przez Polskę, Słowację i Węgry w celu ochrony krajowego rolnictwa. W trakcie przemówienia padły szokujące słowa, które wywołały w naszym kraju falę oburzenia.
Zełenski dał jasno do zrozumienia, że nasz kraj idzie na rękę Rosji. Co więcej, ostentacyjnie wyszedł z sali przed przemówieniem prezydenta Andrzeja Dudy na wspomnianym forum.
– Uruchomiliśmy tymczasowy morski korytarz eksportowy z naszych portów. Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla aktora z Moskwy – powiedział Zełenski.
Zdecydowana reakcja ze strony Polski
W odpowiedzi na to polscy internauci zainicjowali na X (dawniej Twitter) akcję pod hasztagiem #WeRememberDoYo. Polega ona na publikowaniu wpisów przypominających skalę pomocy udzielonej Ukrainie przez Polskę od pierwszego dnia rosyjskiej agresji.
W piątek, 22 września, do słów prezydenta Ukrainy odniósł się premier Mateusz Morawiecki w trakcie spotkania z mieszkańcami Świdnika. Podkreślił, że obrona dobrego imienia Polski jest nie tylko jego obowiązkiem i honorem, ale także najważniejszym zadaniem naszego rządu.
– Chcę też powiedzieć panu prezydentowi Zełenskiemu, żeby nigdy więcej nie obrażał Polaków, jak ostatnio podczas swojego wystąpienia w ONZ. Polacy nigdy na to nie pozwolą (...) Będziemy bronić w obecnym kontekście geopolitycznym wszystkich naszych racji i wiemy, jak te racje należy ukształtować – skomentował Morawiecki.
Szydło: Wspieranie na nieco na innych zasadach
W sobotę, 23 września, portal „i.pl” opublikował wywiad w tej sprawie z byłą premier Beatą Szydło. Jej zdaniem, Polska wciąż powinna wspierać Ukrainę w walce z Rosją, ale już bez oczekiwania niczego w zamian. Zaznaczyła, że w razie upadku Ukrainy nasz kraj znalazłby się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
– Musimy mieć świadomość, że my pomagając i wspierając Ukrainę w tej wojnie, zabezpieczamy siebie. Jeżeli Ukraina przegra wojnę, to przywołując słowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Polska może być następnym krajem, po które Putin wyciągnie rękę. Więc pomoc dla Ukrainy – tak, wspieranie – tak, ale na nieco innych zasadach. To znaczy musi być sytuacja bardzo jasna. Kładziemy na stole dla was ofertę pomocy, ale oczekujemy, że nie będziecie przeciwko nam – oceniła była premier.
„Warto, żeby mieli tę refleksję, jak było na początku wojny”
Jej zdaniem, obecne napięcia na linii Warszawa-Kijów są pokłosiem zwrócenia się Ukrainy ku Niemcom. Szydło przewiduje, że taki sojusz nie wyjdzie Ukraińcom na dobre, a na skłóceniu ich z Polakami zyska Władimir Putin.
– Wszyscy pamiętamy, jaka była sytuacja na początku wojny, kiedy Niemcy nie byli skłonni pomagać (...) Znamienny i symboliczny jest atak na Polskę ze strony rządu ukraińskiego, w który włączył się niemiecki minister. Widać, że interesy Ukrainy i Niemców jakoś zaczynają się przeplatać, bądź Niemcy wykorzystają sytuację (...) Jeżeli Ukraińcy myślą, że ich promotorami będą w przyszłości Niemcy to też się mylą, bo warto, żeby mieli tę refleksję, jak było na początku wojny – skwitowała Szydło.
Czytaj też:
Morawiecki zwrócił się do Zełenskiego: Polacy nigdy na to nie pozwoląCzytaj też:
Szef MSZ odpowiada na słowa Zełenskiego. „Konieczna będzie tytaniczna praca”