Szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RPwziął udział w programie „Gość Radia ZET”. Na antenie odpowiedział między innymi na pytanie o doniesienia dotyczące wyjścia Polski ze strefy Schengen. – Widać tutaj pewnego rodzaju synergię pomiędzy słowami Donalda Tuska i kanclerza Niemiec Olafa Scholza – stwierdził.
Przydacz o „niepisanej umowie” Tuska i Scholza
Marcin Przydacz podkreślił, że narracje lidera Platformy Obywatelskiej i niemieckiego polityka są „zbyt podobne, by spać spokojnie”. – Być może doszło tam do jakiejś niepisanej umowy, że będą teraz straszyć Polaków zamykaniem granic – rozwinął myśl. Zauważył również, że „mówienie tym samym językiem” może wynikać z przypadku, ale też może być skutkiem częstych rozmów na temat sposobów wpłynięcia na sytuację wyborczą w Polsce.
Polityk odniósł się także do kwestii współpracy Ukrainy i Niemiec. Podkreślił, że w dłuższej perspektywie Niemcy „mogą grać na kogoś innego niż na Kijów”. Swoją opinię argumentował doświadczeniami z przeszłości. – Od 300 lat Berlin orientował się nie na Kijów, tylko na taką inną, trochę bardziej na wschód stolicę – zasugerował.
„Zła i krótkowzroczna” polityka Ukrainy
– Jak ktoś chce prowadzić złą, krótkowzroczną politykę, to trudno. My możemy go tylko przestrzegać, ale przecież nie weźmiemy za niego odpowiedzialności – dodał sekretarz stanu. Zapewnił, że dotychczasowe polskie wsparcie dla Ukrainy w wojnie z Rosją motywowane było nie tylko dobrą wolą, a przede wszystkim kwestiami bezpieczeństwa.
– Ja uważam, że w naszym interesie, wszystkich państw Europy Środkowej i Wschodniej, jest zacieśnianie relacji między sobą, a nie szukanie egzotycznych sojuszników. Jedynym dalekim, ważnym sojusznikiem, gwarantującym bezpieczeństwo, są Stany Zjednoczone – podsumował szef prezydenckiego Biura.
Czytaj też:
Morawiecki zwrócił się do Scholza. „Niech się pan doinformuje”Czytaj też:
Rau odpowiedział na słowa Scholza ws. afery wizowej. „Próba ingerencji w wewnętrzne sprawy”