Donald Tusk na końcówce kampanii miał sporo szczęścia. Marsz MIliona Serc, który mógł zakończyć się porażką chociażby z powodu kiepskiej pogody, okazał się sukcesem. Dopisała frekwencja, pogoda, a także humory. Marsz, który przeszedł w niedzielę ulicami Warszawy przebiegł zgodnie ze scenariuszem i przewidywaniami. Panowała atmosfera pikniku, znani artyści śpiewali ze sceny o wolności, którą kochają i rozumieją.
Jerzy Owsiak, niby mówił o zdrowiu, ale sam się zaśmiał gdy wspominał, że wspólnie „pokonamy zło i wygramy z sepsą”.
To było nawiązanie do billboardów, które pojawiły się w Warszawie, opłacone przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, niby poświęcone walce z sepsą a tak naprawdę to walce ze „złem” – jak nazywają rządy PiS politycy PO.
Uczestnicy marszu cieszyli się z dobrej atmosfery. Wielu z nich nie przeszkadzało nawet to, że nie dotarli na czas na Rondo Radosława i nie wysłuchali końcowego przemówienia Donalda Tuska.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.