Przemysław Czarnek w Telewizji Republika mówił o potencjalnych koalicjantach PiS. – Teraz przed nami są łącznie blisko dwa miesiące, rzeczywiście takiego tworzenia koalicyjnego frontu, a jest z kim go tworzyć. Jest Konfederacja, jest Polskie Stronnictwo Ludowe, a są też posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy są mniej zadowoleni albo niezadowoleni – mówił.
Polityk PiS przyznał, że PSL jest mu bliski. – Kiedyś nawet mówiłem, że gdyby ktoś mnie wygonił z PiS-u, to pójdę do PSL-u, bo to jest partia ludowa, wiejska, chrześcijańska, konserwatywna – powiedział. „Mógłby się zgłosić, ale ludzi żyjących z nienawiści się w PSL nie przyjmuje. Żadne miłe słówka nie obronią ich przed rozliczeniem” – odpowiedział na słowa Czarnka w mediach społecznościowych rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka.
Zamieszanie ws. słów Przemysława Czarnka o PSL-u
Nieco inaczej szef MEiN przedstawił historię w Polsat News. – Kiedy jeździłem po Lubelszczyźnie w trakcie kampanii samorządowej, działacze PSL niejednokrotnie mówili mi, że mają dokładnie te same poglądy. Ja im mówiłem otwarcie, że gdyby nigdy nie powstało PiS i nie byłbym jego członkiem, to pewnie bym rozważał funkcjonowanie w takiej partii jak PSL – ludowej, chłopskiej, konserwatywnej, chrześcijańskiej, bo taka ona jest, pomimo błędów, których w przeszłości zrobiła bardzo wiele – stwierdził.
Czarnek nawiązując do odpowiedzi Motyki, zarzucił rzecznikowi Polskiego Stronnictwa Ludowego, że „źle go zrozumiał i nie wybiera się do PSL-u”. Motyka odniósł się również do drugiej wypowiedzi ministra edukacji i nauki. „Żeby wstąpić do PSL, należy uzyskać rekomendację ze strony dwóch członków partii. Nie znam ani jednej osoby, która by Panu na to pozwoliła. Przestańcie się już kompromitować” – podsumował.
Czytaj też:
Czy sojusz PiS i PSL jest możliwy? „Nie chcemy nic z Avonu”Czytaj też:
PSL w koalicji z PiS? Kosiniak-Kamysz odziera Kaczyńskiego ze złudzeń