Były prezydent i premier, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew wypowiedział się na temat wojny w Izraelu w obszernym artykule, który został opublikowany na łamach dziennika „Izwiestija”.
Wojna w Izraelu. Miedwiediew zabrał głos
Miedwiediew stwierdził na wstępie, że „na Bliskim Wschodzie toczy się kolejna brutalna wojna pozbawiona zasad, oparta na terrorze i doktrynie nieproporcjonalnego użycia siły przeciwko ludności cywilnej”. Od razu jednak zaznaczył, że dla Rosji „o wiele ważniejsze jest osiągnięcie sukcesu” w wojnie z Ukrainą. „To, co dzieje się w Palestynie i Izraelu, nie może nas nie niepokoić” – dodał.
Jak wskazał, „wojny często mają podobne przyczyny i rozwijają się na zasadzie naczyń połączonych”. „Nowy konflikt między Palestyńczykami a Izraelczykami, który ma wszelkie predyspozycje, by przerodzić się w pełnoprawną wojnę regionalną, nie jest wyjątkiem. A jeśli okoliczności okażą się złe — w wojnę światową” – stwierdził Miedwiediew.
Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa wspomniał o ataku na szpital w Strefie Gazy. „Barbarzyński czyn wymagający zdecydowanego potępienia. Ale z pewnością nie ostatni z serii strasznych wydarzeń w regionie” – ocenił.
Oskarżenia pod adresem USA
W dalszej części artykułu Miedwiediew zastanawiał się, kto odpowiada „za nową rundę wojny palestyńsko-izraelskiej”'. „Od lat 40. XX w. na każdym kroku ku większej ciemności i terrorowi widoczny był wyraźny amerykański ślad. (...) Co więcej, we wszystkich wojnach arabsko-izraelskich od lat sześćdziesiątych XX wieku Waszyngton wspierał i wzmacniał bronią tylko jedną stronę. Zrobił wszystko, aby przeciwnicy nigdy nie rozstali się w sposób pokojowy” – stwierdził.
Według Miedwiediewa „utrzymanie wpływów w tym strategicznie ważnym i stale toczącym wojny regionie było zawsze niezwykle ważne dla Waszyngtonu”. „Najlepszym sposobem na osiągnięcie tego jest gwarantowana i kontrolowana niestabilność” – przekonywał współpracownik Władimira Putina.