Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i były minister obrony narodowej w latach 2011-2015, stwierdził na antenie radia RMF FM, że Polska „nie ma potencjału demograficznego” do budowy 300-tysięcznej armii. Zwiększenie liczebności armii do 300 tys. żołnierzy zapowiadał wielokrotnie w ostatnich miesiącach obecny szef MON Mariusz Błaszczak.
Błaszczak oburzony koncepcją Siemoniaka
– Optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa, 30-40 tysięcy obrony terytorialnej, 20-30 tysięcy dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy – powiedział Siemoniak. Jak wskazał, odkąd PiS zapowiedział zwiększenie liczebności armii, odeszła rekordowa liczba wojskowych.
Słowa polityka PO wywołały burzę. „Zaczyna się. W tej chwili Wojsko Polskie liczy 187 tys. żołnierzy. Słowa Tomasza Siemoniaka oznaczają więc zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP, likwidację jednostek i zmniejszenie bezpieczeństwa Polski” – napisał na portalu społecznościowym obecny minister obrony Mariusz Błaszczak.
Głos zabrał również były rzecznik prasowy PiS Radosław Fogiel. „To chyba kpiny. Silne i liczne wojsko to dzisiaj konieczność. Zwiększyliśmy liczebność armii z ok. 95 tys. do ok. 170 tys. A teraz nagle”nie da się„? Oni są uczuleni na wszystko, co wzmacnia polskie bezpieczeństwo.”.. – stwierdził polityk.
Siemoniak: Odejdź już człowieku
Na wpis Błaszczaka zareagował Siemoniak. „Błaszczak, nie kłam. Mówiłem, tak samo jak przed wyborami, o 150 tys. żołnierzy zawodowych, 30 tys. żołnierzy obrony terytorialnej i 20-30 tys. żołnierzy dobrowolnej służby zasadniczej oraz kilkusettysięcznej rezerwie. W żadnym wypadku nie oznacza to zwolnień” – napisał polityk PO. „Odejdź już człowieku, wojsko i obywatele mają dość tej propagandy i kłamstw!” – dodał.
Czytaj też:
Siemoniak o dymisjach generałów: Dramatyczny dzień w historii Wojska PolskiegoCzytaj też:
Gen. Polko dla „Wprost” o dymisji dowódców: Niech podadzą powody. Uwikłali wojsko w polityczną grę