Komisja dyscyplinarna Uniwersytetu Warszawskiego wszczęła postępowanie w sprawie Oskara Szafarowiczowa w sierpniu tego roku. Postępowanie miało związek z jego wpisami dotyczącymi syna posłanki KO Magdaleny Filiks, który popełnił samobójstwo po ujawnieniu przez Radio Szczecin, że padł ofiarą pedofila. Działacz młodzieżówki PiS poinformował wówczas, że uczelnia zarzuca mu „aktywność publiczną, w tym w mediach społecznościowych, nie licującą z godnością studenta”.
„Gdy przeczytałem zarzut (...), gdy usłyszałem, że na studiach na UW to lepiej odpuścić sobie zaangażowanie w działalność w PiS, manifestację przywiązania do patriotycznych wartości i konserwatywnych poglądów, że przed wyborami trzeba «symbolicznie napiętnować», to przez chwilę się zawahałem – kto tu jest szalony?” – zastanawiał się Szafarowicz. „Już dziś mogę zadeklarować: ani na krok się nie cofnę i nie ukorzę” – zapowiedział działacz.
Szafarowicz stanął przed komisją dyscyplinarną
We wtorek 7 listopada przed komisją odbyła się rozprawa w sprawie Szafarowicza. Działacz przekazał w mediach społecznościowych, że przesłuchanie trwało półtorej godziny.
„To było jedno z najtrudniejszych przeżyć w moim życiu. Niezależnie od wyroku nigdy się nie poddam. Odwaga, wiara, miłość do Polski. Przejęcie i wzruszenie odebrało mi mowę, gdy na zakończenie procesu jedna z osób z publiczności, prawniczka, powiedziała, że 55 lat temu (w marcu 1968r.) czuła się tak jak zapewne ja dziś. Oświadczyła członkom Komisji Dyscyplinarnej: «oglądałam przed chwilą obrazy, które przeżywaliśmy pół wieku temu, walcząc z komunistyczną cenzurą»” – relacjonował Szafarowicz.
„Nagana z ostrzeżeniem”
O wyniku rozprawy poinformowała jako pierwsza Daria Brzezicka, która była inicjatorką petycji do władz uczelni z żądaniem usunięcia Szafarowicza z listy studentów. Z przekazanych przez nią informacji wynika, że 22-latek otrzymał „naganę z ostrzeżeniem”.
„Wygrała prawda. Wygrały zasady. Wygrało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy podpisali petycję. Do prawdy nie trzeba przekonywać, ona broni się sama. Widział to rzecznik dyscyplinarny, a potem komisja. Dziękuję za Wasze zaangażowanie” – napisała Brzezicka.
Z kolei Szafarowicz ujawnił szczegóły rozstrzygnięcia. „Uniwersytet Warszawski opowiada się za wolnością słowa, ale są tego granice, a Pana zaangażowanie publiczne i aktywność medialna jest nie do zaakceptowania. Werdykt: NAGANA Z OSTRZEŻENIEM. Dodatek: Każde kolejne «niewłaściwe» wystąpienie w sferze politycznej to RELEGOWANIE z uczelni” – przekazał.
22-latek zadeklarował też, komentując rozstrzygnięcie, że „patriotycznych wartości, konserwatywnych poglądów, wiary i polskości nigdy się nie złoży na ołtarzu politycznej poprawności”. „Niech w ogniu hartuje się stal, dam radę” – dodał.
Czytaj też:
Czarnek staje w obronie Szafarowicza. Chce wezwać rektora UW na dywanikCzytaj też:
Szafarowicz się doigrał. Opublikował zdjęcia i może mieć problemy