Roman Giertych był jedną z osób, które władz inwigilowała przy użyciu systemu Pegasus. Służby starały się postawić mu zarzuty, jednak ostatecznie to nowy poseł Koalicji Obywatelskiej zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W rozmowie z Wirtualną Polską ujawnił, że jego działań obawiać się mogą zwłaszcza Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński.
Giertych chce zbadania działań służb
Chodzi o spotkanie, które dwóch wspomnianych polityków PiS odbyło z wiceszefem Prokuratury Krajowej Bogdanem Święczkowskim i byłym szefem CBA Ernestem Bejdą. – To spotkanie, które ujawnił obecny na nim prokurator, było poświęcone zainicjowaniu działań prawnych wobec mnie. Naciski były kładzione na prokuratora, który odmówił, a później został zdymisjonowany – mówił Giertych.
O sprawie pisała też „Gazeta Wyborcza”, według której śledczy z Wrocławia próbowali „za wszelką cenę” postawić Giertychowi zarzuty. Oni też mieli być obecni na naradzie, na którą zwrócił uwagę nowy poseł KO. Romana Giertycha miały dotyczyć dwa wątki z kilkunastu w sprawie spółki Polnord. Adwokat obsługiwał bowiem biznesy właściciela tej firmy.
– Oni zrobili dokładnie to samo, co w stosunku do Leppera wiele lat temu. Myślę, że panowie Ziobro, Kamiński i Święczkowski mogą spodziewać się wyroku w granicach 6-7 lat pozbawienia wolności za to, co mi zrobili – mówił Wirtualnej Polsce Giertych.