Korwin-Mikke ogłasza nowy projekt. „Chcemy żyć w normalnym świecie”

Korwin-Mikke ogłasza nowy projekt. „Chcemy żyć w normalnym świecie”

Janusz Korwin-Mikke w Sejmie
Janusz Korwin-Mikke w Sejmie Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Janusz Korwin-Mikke nie zamierza kończyć działalności politycznej. Wykluczony z list Konfederacji były poseł ogłosił, że zarejestruje nową partię. – Chcemy żyć w normalnym świecie – stwierdził podczas konferencji, w której udział wziął również Stanisław Michalkiewicz.

Janusz Korwin-Mikke stracił miejsce na listach Konfederacji po tegorocznych wyborach, w których nie dostał się do Sejmu. Został również usunięty z Rady Liderów tej partii. Nie był to jednak efekt wyłącznie słabego wyniku wyborczego, ale również wielu skandalicznych wypowiedzi, za które Korwin-Mikke był głośno krytykowany. 81-letni polityk od początku mówił jednak, że działalności nie ma zamiaru kończyć. Już miesiąc po wyborach oświadczył, że w planach ma założenie nowej partii.

W środę były poseł Konfederacji pojawił się przed Sejmem w towarzystwie Stanisława Michalkiewicza, jednego z współtwórców Unii Polityki Realnej i swojego wieloletniego współpracownika. Korwin-Mikke zapowiadał, że konferencja dotyczyć będzie „nowego projektu politycznego”. — Chcemy żyć w normalnym świecie. A ten budowany przez maniaków z Unii Europejskiej nie jest normalny – oświadczył podczas konferencji. - Nazwa partii jest już ustalona. Nie będę jej podawał do czasu, aż ją zarejestrujemy – dodał.

Korwin-Mikke ogłosił także, że Michalkiewicz „podjął bardzo ważną decyzję, że wystartuje w wyborach”. Natomiast sam Michalkiewicz oświadczył, że skłoniła go do tego konferencja prasowa w Parlamencie Europejskim po głosowaniu w sprawie nowelizacji Traktatu Lizbońskiego, na której przemawiali Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka. - Od lat 70. walczyłem z takimi ludźmi i ze Związkiem Radzieckim na tyle, na ile mogłem, uznałem, że nie mogę pozostać bierny w tej sytuacji – stwierdził.

Rozliczenia w Konfederacji. Janusz Korwin-Mikke ukarany

Po wyborach w Konfederacji przyszedł czas na rozliczenia. Za słaby rezultat winą obarczono m.in. Janusza Korwin-Mikkego, który w okręgu podwarszawskim uzyskał bardzo słaby wynik i nie wszedł do Sejmu. Dwa razy więcej głosów otrzymała żona Krzysztofa Bosaka – Karina. Witold Tumanowicz oskarżał polityka o sabotowanie kampanii. Chodziło m.in. o wypowiedź broniącą pedofilii, która pojawiła się w związku ze słynną Pandora Gate.

Sąd Partyjny zdecydował wówczas o wyrzuceniu Korwin-Mikkego z Rady Liderów Konfederacji i zawieszeniu w partii. Polityk dostał też zakaz publicznego wypowiadania się.

Czytaj też:
Hołownia domaga się odpowiedzi Konfederacji. Stanowisko Bosaka wisi na włosku
Czytaj też:
Prokuratura reaguje na działania Grzegorza Brauna. Wszczęto postępowanie