– Braun od dawna czuje się bezkarny, wie, że nikt mu w Konfederacji nic nie zrobi, a Sławek i Krzysiek nie mają na jego wybryki żadnego wpływu. On się nie przejmuje żadnymi zakazami. Jak sobie ubzdura, np. że chce wejść na mównicę, to i tak wejdzie i nikt mu nic nie zrobi. Bardziej zależy mu na show i elektoracie z TikToka niż przestrzeganiu jakichkolwiek regulaminów czy zasad – ocenia Artur Dziambor.
„Przez lata robiłem za zderzak, bez sensu”
– To tak żenujące, że brak mi słów. Przez lata robiłem za zderzak, próbowałem go tłumaczyć. Ale to bez sensu. Cieszę się, że już mnie tam nie ma i nie muszę świecić oczami za Brauna – podkreśla były poseł, komentując wtorkowy incydent w Sejmie z udziałem polityka Konfederacji.
Zdaniem Artura Dziambora, wbrew temu, co twierdzi PiS, winy za zachowanie Grzegorza Brauna, nie ponosi marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
– To trwało latami, a jego zachowanie eskalowało. Rozzuchwalił go immunitet, który daje poczucie nienaruszalności oraz organizowane dla niego zbiórki pieniężne – dodaje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.