To ona próbowała powstrzymać Grzegorza Brauna. „Porozumiewam się za pomocą SMS-ów”

To ona próbowała powstrzymać Grzegorza Brauna. „Porozumiewam się za pomocą SMS-ów”

Magdalena Gudzińska-Adamczyk
Magdalena Gudzińska-Adamczyk Źródło: PAP / Marcin Obara
Grzegorz Braun w trakcie swojego szalonego wybryku z gaśnicą skierował strumień w twarz Magdaleny Gudzińskiej-Adamczyk. Kobieta w rozmowie z „Faktem” opowiedziała o wciąż nękających ją dolegliwościach.

Poseł Grzegorz Braun z Konfederacji we wtorek 12 grudnia zakłócił uroczystość zapalenia świec chanukowych w Sejmie. Użył do tego gaśnicy proszkowej, a strumień skierował m.in. na twarz stojącej mu na drodze drobnej kobiety.

Grzegorz Braun skierował gaśnicę na kobietę. Zabrała głos

Za swoje zachowanie polityk został wykluczony z obrad Sejmu, zawieszony w prawach członka klubu Konfederacji, a prezydium Sejmu nałożyło na niego kary finansowe. Dodatkowo jego czynem zainteresowała się prokuratura, którą powiadomiła m.in. Kancelaria Sejmu.

Spryskana pianą z gaśnicy Magdalena Gudzińska-Adamczyk o swoich przeżyciach z tamtego dnia opowiedziała SMS-owo dziennikarce „Faktu”. „Okazało się, że po opuszczeniu Sejmu poczułam się gorzej. Straciłam przytomność i musiałam trafić do szpitala. Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów” – pisała.

Ofiara Brauna: W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść

Podkreślała, że jeszcze nie wie, czy będzie domagać się ukarania Grzegorza Brauna przez sąd. „Teraz czuję się źle, zaostrzyła mi się przewlekła choroba i najpierw muszę zająć się swoim zdrowiem” – podkreślała. Dodawała, że czeka jeszcze na wizytę u okulisty, ponieważ w trakcie incydentu ucierpieć mógł również jej wzrok. „Dlatego nie mogę na pewno stwierdzić, czy wszystko będzie dobrze” – tłumaczyła.

O samym Braunie pisała, że nie sprawiał wrażenie osoby „w szale”. „Jestem lekarką od wielu lat i miałam do czynienia z osobami chorymi psychicznie czy po zażyciu substancji psychoaktywnych. W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść” – stwierdziła.

„Pan Braun powiedział do mnie, że ja i tacy jak ja to wstyd i że nie jestem kobietą. Ale znam siebie, wiem kim jestem i co mam do zaoferowania społeczeństwu. Słowa złego człowieka traktuję zgodnie z radą pana profesora Bartoszewskiego – to tak jakby nietrzeźwy zwymiotował na mnie w autobusie. Obrzydliwe, przykre, ale przecież nie wpłynie na moje poczucie własnej wartości” – podsumowała całą sytuację.

Czytaj też:
Nowy minister sprawiedliwości ocenił sytuację Grzegorza Brauna. „Nazbierało się”
Czytaj też:
Zdewastowali świecznik Chanukowy i podpalili flagę Izraela. „Bandyci chcieli dorównać Braunowi”

Opracował:
Źródło: Fakt