W środę, 27 grudnia, szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz zdecydował o postawieniu w stan likwidacji mediów publicznych. Równy tydzień wcześniej próbował je przejąć w inny sposób. – To jest takie „złotouste piractwo”, żeby nie użyć silniejszej formuły „złotousta bandyterka” – oceniła sędzia Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego, podczas czwartkowej rozmowy na antenie Polsat News.
– Najpierw określa się pewien cel, później dorabia się do niego ideologię, wychodzą różne autorytety, mówią o samoobronie konstytucji, a efekt może być różny. Począwszy od jakichś oświadczeń lojalnościowych, poprzez nielegalne i niezgodne z prawem weryfikacje sędziów, aż po panów ochroniarzy z pałkami nawet w siedzibie urzędów publicznych – wytłumaczyła.
Ocena procesu zachodzącego w mediach publicznych jest dla sędzi Manowskiej jednoznaczna. – Przeżyłam stan wojenny, jak większość Polaków, i dla mnie to się jednoznacznie kojarzy. Adekwatną datą do tych działań byłby 13 grudnia – dodała.
Polityczna decyzja Bartłomieja Sienkiewicza
Samą decyzję ministra Sienkiewicza oceniła jako „polityczną”. – Ta decyzja nie kojarzy mi się z kulturą. (…) Zastanawiam się, jak mówi klasyk, czy po tej reformie zostanie chociażby kamieni kupa – rozważała. – Nie powinno się podejmować nerwowych ruchów, bo przy likwidacji tego typy spółek cierpią ludzie, którzy są tam zatrudnieni – dodała.
Kluczowym momentem dla sprawy ma być ujawnienie zmian wpisanych do Krajowego Rejestru Sądowego. – Dopóki te zmiany nie będą w ujawnione, bądź nastąpi odmowa ich ujawnienia, to będzie bałagan i dualizm – zapewniła. Sama nie chciała zdradzić, jaką decyzję by podjęła, ponieważ w perspektywie czasu sprawa może trafić do SN.
I prezes SN nigdzie się nie wybiera
Podobnie I prezes SN podchodzi do potencjalnej weryfikacji sędziów. Jak zapewnia, sam nie zamierza się jej poddać. Nie zamierza się też nigdzie ze swojego stanowiska wybierać, choć zaznacza, że na poprzednim stanowisku, jako sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie, również jej się bardzo dobrze pracowało.
– Gdyby do takiej sytuacji doszło, to każdy sędzia zadecyduje sam, ja zdecydowanie nie – zadeklarowała. – Szkoda, że taka weryfikacja nie została przeprowadzona po '89 roku, bo wtedy może bardziej by się należała – dodała chwilę później.
Mimo wszystko I prezes SN nie wie, jak można byłoby rozwiązać sprawę tzw. neo-sędziów i neo-KRS. – Ja apelowałem już dawno do różnych władz ustawodawczych i do pana prezydenta o to, by ten problem rozwiązać – powiedziała sędzia Manowska. – Odzew był wtedy tylko od pana prezydenta, zlikwidowano Izbę Dyscyplinarną, ale z KRS nie zrobiono nic – wytłumaczyła.
Czytaj też:
TV Republika skorzystała na wyłączeniu TVP Info. Przebiła Polsat News i ściga TVN24Czytaj też:
Władze Polskiego Radia zapowiadają dalsze zmiany. Znamy treść e-maila wysłanego do pracowników