Jeszcze na długo przed przejęciem władzy Donald Tusk deklarował, że jedną z pierwszych decyzji będą zmiany w mediach publicznych. Ich wykonawcami został Bartłomiej Sienkiewicz, minister kultury i mediów narodowych.
Choć władza przekonuje, że wszystko idzie jak należy, to z wielu stron pojawiają się wątpliwości. Największym zarzutem jest ten dotyczący podstawy prawnej zmian w mediach – uchwały Sejmu, która powołuje się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku, zgodnie z którym odebranie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji podstawowych kompetencji naruszało konstytucję.
Dodatkowy impas tworzy fakt, że wyrok nie został wykonany, a powstała w międzyczasie Rada Mediów Narodowych przejęła znaczą część zadań, które wcześniej należały do KRRiT. Rozwiązaniem problemu mogłaby być niemal jedynie ustawa. Pod nią jednak podpisać musiałby się prezydent, a aktualna władza nie ma przekonania, że Andrzej Duda przystanie na jej propozycje.
Andrzej Duda ma być otwarty na propozycje
Mimo tego ze strony rządu pojawiają się deklaracje, że w najbliższym czasie projekt ustawy zostanie przedstawiony. Jak twierdzi Interia, Pałac Prezydencki patrzy na to „z dystansem i nadzieją”.
– Włączenie się ośrodka prezydenckiego w taką dyskusję jest jak najbardziej możliwe. Rząd mówi: przygotowujemy projekt. To my na ten projekt czekamy. Pan prezydent jest otwarty – miał usłyszeć portal w kancelarii prezydenta.
Ważne ma być jednak to, aby prezydent był włączony w sam proces tworzenia ustawy. – Koalicja oczekuje zgody pana prezydenta po fakcie. Na to nie ma zgody i nigdy nie będzie – stwierdza jeden z prezydenckich ministrów.
Przyznaje on także, że „jest jasne, że w wyborach wygrała PO, które ma mandat społeczny do wprowadzania zmian”. – Ale trzeba to robić zgodnie z konstytucją, ustawami, a nie uchwałami, które nie mają żadnej mocy – podkreśla rozmówca Interii.
Kluczowa ma być kadencja KRRiT
Realnym wariantem ma być zgoda prezydenta na wzięcie jako podstawę do zmian wyroku Trybunału z 2016 roku. Pojawiać się na jednak ze strony Andrzeja Dudy kluczowy warunek. – Pan prezydent nie ma nic przeciwko, by znów najważniejszą rolę pełniła KRRiT. Pod jednym warunkiem: kadencja. Kadencja musi być zachowana – miał usłyszeć portal.
Jak jednak zauważa Interia, jeśli tak się stanie, znaczna większość składu KRRiT może okazać się nieprzychylna nowej władzy. Kadencja rady trwa sześć lat, a wszyscy jej członkowie wybrani zostali w 2022 roku.
Z pięciu członków dwoje wybieranych jest przez prezydenta – w tym przypadku Marzena Paczuska i Hanna Karp – dwóch przez Sejm – Agnieszka Glapiak i Maciej Świrski – oraz jeden przez Senat – Tadeusz Kowalski. Ze względu na układ sił w poprzednim Parlamencie tylko ostatni z nich został wybrany przez przedstawicieli aktualnej władzy.
Czytaj też:
Zmiany w mediach publicznych. W tej kwestii wyborcy wszystkich partii są zgodniCzytaj też:
Miller o orędziu Dudy. „Prawdziwy nasz pan prezydent nie mógłby zrobić z siebie aż takiego głuptaka”