W czwartek prezydent poinformował o planie zwołania Rady Gabinetowej. O tę kwestię pytany był szef polskiego rządu przez dziennikarzy w Brukseli.
– Rada Gabinetowa to format przewidziany przez konstytucję. Tam (o planie zwołania rady – red.) nie ma o czym dyskutować. To uprawnienie prezydenta, żeby zaprosić ministrów na spotkanie. To spotkanie nieformalne w tym sensie, że nie ma tam żadnych kompetencji, to nie jest rząd, a miejsce dyskusji, wymiany informacji – tłumaczył premier.
Rząd stawi się na Radzie Gabinetowej. Jest deklaracja premiera
– Będziemy na zaproszenie, czy na wezwanie – jak zwał, tak zwał – pana prezydenta, będziemy jego gośćmi i podzielę się informacjami, choć one są dostępne w przestrzeni publicznej. Ale jeśli pan prezydent potrzebuje zwołania Rady Gabinetowej, żeby się dowiedzieć co z CPK, czy z energią atomową w Polsce, to możemy przecież spokojnie na takim spotkaniu wszystko powiedzieć – zapewnił Donald Tusk.
Premier przyznał, że byłby usatysfakcjonowany, gdyby Rada Gabinetowa była transmitowana na żywo, we wszystkich telewizjach. – Byłoby jasne o co chodzi, kto o czym debatuje i rozmawia. Ale tu oczywiście gospodarz decyduje, więc ja nie będę się w to wtrącał. Jeśli pytacie mnie czy rozumiem tę zmianę nastrojów, która ma dość szybką sekwencję, jeśli chodzi o Pałac Prezydencki, to nie czuję się kompetentny, żeby wyjaśnić, dlaczego jest to takie dynamiczne – przyznał szef rządu.
Rada Gabinetowa odbędzie się 13 lutego o godz. 13:00. Prezydent wyjaśnił, że spotkanie to da możliwość, by „usiąść z przedstawicielami rządu i spokojnie przedyskutować, jak rząd postrzega te inwestycje, jak rząd zamierza dalej je realizować, jakie w tym zakresie podjęte już zostały działania, jakich działań możemy spodziewać się w przyszłości”. Głowa państw przekonywała, że chodzi o odpowiedzialność za przyszłe pokolenia, za możliwości rozwoju gospodarczego Polski, a także za bezpieczeństwo RP.
Czytaj też:
Tusk skomentował decyzję Dudy. „Reszta bez znaczenia”Czytaj też:
Dlaczego zwołano Radę Gabinetową? Tomczyk: Akt próby politycznego przetrwania PiS