Ambasador Izraela nie chce przeprosić za śmierć polskiego wolontariusza. „Okazjonalne tragedie”

Ambasador Izraela nie chce przeprosić za śmierć polskiego wolontariusza. „Okazjonalne tragedie”

Jakow Liwne
Jakow Liwne Źródło: Newspix.pl / Tedi
Ambasador Izraela nie uważa, że jego ojczyzna powinna przeprosić za śmierć polskiego wolontariusza. W rozmowie w Kanale Zero Jakow Liwne przekonywał, że atak na konwój humanitarny to tragiczny incydent i „takie rzeczy zdarzają się każdej armii”. Robert Mazurek pytał go również o ewentualne włączenie Polski do śledztwa i odszkodowanie dla rodziny Damiana Sobola.

Od paru dni trwa dyskusja po tym, jak polski obywatel Damian Soból wraz z sześcioma innymi wolontariuszami m.in. z Australii i Wielkiej Brytanii zginął w ataku na konwój humanitarny organizacji World Central Kitchen w Strefie Gazy. Do przeprowadzenia ataku przyznała się izraelska armia. W sprawie śmierci Polaka głos zabrał również ambasador Izraela Jakow Liwne, którego kolejne wpisy i wypowiedzi wywoływały burzę.

Ambasador Izraela wymijająco o ataku na konwój i śmierci Polaka

W środę wieczorem ambasador Izraela był gościem dwugodzinnej rozmowy w Kanale Zero. Prowadzący Robert Mazurek zaczął rozmowę od stwierdzenia, że rozumie, że Jakow Liwne rozpocznie od tego, że „przeprosi i poprosi o wybaczenie”

– Wielokrotnie wyrażaliśmy nasz najgłębszy żal i pragnę tu potwierdzić mój smutek i złożyć kondolencje na ręce rodzin tych, którzy zginęli. Jedna z tych osób niestety była obywatelem Polski, pan Damian Soból. Bardzo ubolewamy nad tym, co się stało, to było tragiczne wydarzenie, które teraz jest przedmiotem naszego dochodzenia – mówił dyplomata.

– Skoro już to pan powiedział, to rozumiem, że teraz przyjdzie czas, by powiedzieć te słowa: „przepraszamy i prosimy o wybaczenie” – odpowiedział ambasadorowi dziennikarz.

– Tak jak powiedziałem, to tragiczne zdarzenie. Odczuwamy wielki smutek z powodu tego, co się stało. Teraz musimy sprawdzić, co dokładnie się stało. To się dzieje już teraz. Nie mamy jeszcze ustalonych faktów, ale jesteśmy zdeterminowani, aby ustalić, co się stało – mówił Liwne.

Mazurek ponownie stwierdził, że to, co do tej pory wiadomo, już wystarczy, żeby powiedzieć „przepraszamy”. Zwrócił przy tym uwagę, że ambasador nie chce wypowiedzieć tych słów. Dodał też, że to, co się wydarzyło to zbrodnia wojenna.

– Ubolewamy nad tym, co się stało, ale ważne jest, by zrozumieć, jak do tego doszło, co konkretnie się wydarzyło. To jest strefa wojny – ocenił dyplomata. – To jest tragedia. Myślę, że w dowolnym systemie prawnym czynimy rozróżnienie pomiędzy celową zbrodnią, a wypadkiem, do którego może dojść – dodał.

„Nie można nawet poważnie myśleć, o możliwości, że stało się to celowo”

Wtedy prowadzący stwierdził, że „to wyglądało jak celowa egzekucja”. Podkreślał w tym miejscu profesjonalizm izraelskiej armii, w tym to, że po siada jednych z najlepszych operatorów dronów na świecie, zwracał uwagę na oznakowanie konwoju i znajomość trasy jego przejazdu przez wojsko. Podkreślał, że o tym wszystkim pisała izraelska prasa.

– Musimy to absolutnie jasno powiedzieć i w tym chyba się zgodzimy. Siły Obrony Izraela, armia Izraela, nie bierze na cel organizacji humanitarnych. Po prostu tego nie robimy. Tak samo, jak zapewne nie robi tego armia Rzeczpospolitej Polski i Stanów Zjednoczonych. To, do czego może dojść, do czego dochodzi w czasie wojny, to okazjonalne tragedie. I to się stało przedwczoraj – zapewnia ambasador Izraela. – Nie jest to pierwsza tragedia podczas tej wojny, mieliśmy też incydenty, w trakcie których żołnierze Izraela ginęli z rąk innych żołnierzy. Mieliśmy przypadek, kiedy Izraelczycy pojmani przez Hamas zostali przypadkowo zabici przez armię Izraela. Nie sądzę, żeby to było zakwalifikowane jako zbrodnia wojenna. Raczej kwalifikuje się to jako zdarzenie tragiczne – dodał.

Jego zdaniem „atak, do którego doszło, był pomyłką”. – Było to rezultatem nieprawidłowej identyfikacji, do której doszło nocą. W strefie wojny takie rzeczy się zdarzają każdej armii, która prowadzi operacje wojskowe – powiedział Liwne.

Jednak Mazurek nie odpuszczał i dopytywał, jak w takim razie miałoby dojść do takiego zdarzenia

– Czyli mówi pan, że żołnierz Izraela siedział sobie w gabinecie przed monitorem i celowo zamordował ludzi z organizacji humanitarnej? – pytał retorycznie dyplomata. – Nie można nawet poważnie myśleć, o możliwości, że stało się to celowo. Fakt tego, że taka możliwość w ogóle jest w niektórych miejscach, także w Polsce propagowana, jest rzeczą złą – mówił.

Ambasador Izraela pytany udział Polski w śledztwie i odszkodowanie dla rodziny

Wtedy prowadzący stwierdził, że również światowi przywódcy potępili to wydarzenie. W tym miejscu użył też zwrotu „akt barbarzyński”.

– Powinniśmy bardzo starannie dobierać słowa. Trwa teraz wojna w Gazie pomiędzy cywilizacją a barbarzyństwem. Widzieliśmy czyny barbarzyńskie popełnione przez Hamas 7 października, który wkroczył na teren Izraela mordując kobiety dzieci, nawet ocalałych z Holocaustu – stwierdził Jakow Liwne. – Ta wojna jest wojną bardzo trudną. Armia Izraela robi wszystko, żeby zapobiec ofiarom cywilnym – podkreślił. – Nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś w armii Izraela miałby celowo strzelać do osób niewinnych. Jesteśmy w tej wojnie od pół roku i chyba nie można znaleźć ani jednego takiego przypadku. To, co robimy, to walka z terroryzmem – wskazał.

Mazurek dopytywał, czy jeśli rzeczywiście terrorysta skryłby się wśród członków organizacji humanitarnej, to daje to prawo do zabicia ich wszystkich, tylko po to, żeby zabić też terrorystę.

– Nie powinniśmy spekulować, tylko powinniśmy sprawdzić, co się wydarzyło – ocenił dyplomata. Jednocześnie Liwne pytany, czy do śledztwa mogą być dopuszczone inne kraje, w tym Polska, stwierdził, że śledztwo będzie przeprowadzone przez „władze izraelskie” i „władze wojskowe”. Mazurek zapytał też, czy rodzina zabitego polskiego wolontariusza może oczekiwać odszkodowania. — Gdy tylko dowiemy się, co dokładnie zaszło, będziemy w stanie odpowiedzieć na to pytanie — kolejny raz unikał odpowiedzi wprost ambasador.

Jakow Liwne o swoim zdjęciu w czapce czerwonoarmisty: Świeciło słońce

W kolejnej części rozmowy mowa była o wzajemnych stosunkach Polski i Izraela i rzekomym polskim antysemityzmie. Tu ambasador podkreślał, że prześle Mazurkowi zdjęcia antysemickich haseł, które miał widzieć na „co drugim budynku” w Łodzi. Jednocześnie nie chciał przyznać, by w Izraelu miał kiedykolwiek zobaczyć antypolskie hasła.

Jakow Liwne (który sam urodził się w Moskwie i tam mieszkał do siódmego roku życia, a później dwukrotnie pracował jako dyplomata w tym kraju w latach 1994–1997 i 2019-2020) był też pytany o zdjęcie z Placu Czerwonego podczas uroczystości Dnia zwycięstwa, na którym ma założoną czapkę czerwonoarmisty. W odpowiedzi stwierdził, że czapkę tę dostał od organizatorów, a założył ją ze względu na słońce. Pytany o rosyjskie sympatie stwierdził, że „reprezentuje zawsze państwo Izrael”.

Czytaj też:
Ambasador Izraela reaguje na wpis Bosaka. „Antysemici pozostaną antysemitami”
Czytaj też:
Sikorski zapowiada kroki wobec Izraela. To reakcja na śmierć Polaka

Opracował:
Źródło: Kanał Zero