„W związku z pomówieniami, rozsiewanymi na mój temat przez osoby, które kiedyś wykonywały dla mnie pewne prace, że rzekomo doświadczyły mobbingu, oświadczam, że poważnie rozważam kroki prawne w obronie mojego dobrego imienia” – napisała w poniedziałek 1 lipca Wanda Nowicka w serwisie X (Twitter).
Wanda Nowicka odpowiada na zarzuty asystentów
Wiceprzewodnicząca Lewicy w obszernym oświadczeniu odpowiedziała na zarzuty swoich byłych asystentów: Kaspra Piechatzeka i Pauliny Butkiewicz. 24 czerwca oskarżyli oni Nowicką o „wieczne pretensje”, które rzekomo zmusiły ich do szukania pomocy u specjalistów. Nowicka potwierdziła, że pracowała z tymi osobami ponad dwa lata temu.
„Nigdy nie miałam sygnału, że odczuwa jakieś problemy związane z naszą współpracą. Szkoda, bo wtedy byłby czas, by w razie potrzeby coś skorygować” – podkreślała Nowicka, odnosząc się do osoby Piechatzeka.
Odniosła się też do mocnych słów byłej asystentki. „Nabawiłam się ataków paniki widząc twarz owej towarzyszki oraz strachu przed rozmowami telefonicznymi. Byłam traktowana jak śmieć, ciągle podważane były moje kompetencje. Roszczeniowość pani W.N. doprowadziła mnie do załamania nerwowego i problemów z pewnością siebie” – oskarżała Butkiewicz.
Nowicka „atakowana” politycznie?
Nowicka podkreślała, że nigdy nie spotkała wspomnianej kobiety w swoim biurze. Zapewniła, że wbrew jej twierdzeniom nie oczekiwała dwudziestoczterogodzinnej dostępności. „Współczuję z powodu jej przeżyć osobistych, nie miałam o nich wiedzy. Ale nie wiem, co to ma wspólnego ze mną” – zwracała uwagę.
W ocenie byłej wicemarszałek pismo z czerwca to atak motywowany politycznie. „Zbiegł się przypadkiem z faktem, że obie te osoby były politykami śląskiej Lewicy, z której niedawno odeszły” – podkreślała. Dodawała, że dwójka asystentów kandydowała do Sejmu z jej listy w 2023 roku w okręgu 29, a Piechatzek był z jej rekomendacji wiceprzewodniczącym Lewicy w Zabrzu. Zapowiedziała, że podejmie
Czytaj też:
Czy Czarzasty jest dobrym szefem Lewicy? Zawiła odpowiedź NowickiejCzytaj też:
Kaczyński powinien ponieść kary finansowe. Bochenek ruszył z pomocą