– Jest ze mną środowisko Pawła Kukiza, różne organizacje społeczne, przedsiębiorcy, rolnicy, którzy protestowali na drogach. Nawet niektóre struktury PiS z terenu chcą przechodzić do nowego ugrupowania. Odzywają się do mnie działacze PSL-u, a nawet Polski 2050, więc zdaję sobie sprawę, iż jest duże poruszenie – twierdzi Ardanowski.
Nie wyklucza też współpracy z Konfederacją.
– Ludzie młodzi są często dość skrajni w swoich poglądach, w dużej mierze popierają Konfederację i to nie jest też dla mnie żadnym utrapieniem. Uważam że Konfederacja chce służyć Polsce. Nie traktuję jej jako zagrożenia – zapewnia.
Jak podkreśla w wywiadzie dla „Wprost”, jego partia ma być centroprawicowa, o charakterze chadeckim.
– Uważam, że czas partii klasowych w Europie się skończył. Elektoratu rolniczego jest coraz mniej i taka partia nie będzie miała już nigdy wpływu na bieg spraw dotyczących rolnictwa i wsi. Trzeba budować formacje o szerokiej bazie społecznej z rozbudowanym komponentem dotyczący wsi i rolnictwa – ocenia.
Tłumacząc powody, dla których decyduje się na taki ruch, choć formalnie nadal jest posłem Prawa i Sprawiedliwości, mówi, że „wielokrotnie prosił, błagał o zmianę polityki i informował o nastrojach na polskiej wsi”, ale jego uwagi „były jak rzucanie grochem o ścianę, albo spływały jak woda po kaczce”.
– Zatem skoro nie ma w PiS żadnej refleksji, nie wyciągnięto żadnych wniosków z błędów, które PiS popełniało, nie ma żadnej próby zmiany stylu przywództwa, ani odzyskania zaufania społecznego, w szczególności ludzi młodych, to czuję się w pełni uprawiony do moich działań – podkreśla.
– Długo czekałem na refleksję władz partii, ale mam wrażenie, że prezes Kaczyński żyje pod kloszem. Jest izolowany od świata – dodaje.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.