„Farsa trwa. Dziennikarze dzwonią bo mają cynk, że na dziś miałem jakieś wezwanie z neoprokuratury, o którym mnie nie poinformowano” – napisał w poniedziałek, 5 sierpnia poseł Suwerennej Polski Michał Woś.
Prokuratura: Obrońca znał termin ogłoszenia zarzutów
Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że prokuratura chciała w tym dniu ogłosić politykowi zarzuty. – Próba doręczenia wezwania podejrzanemu na wskazany adres zamieszkania okazała się bezskuteczna – przekazał w rozmowie z portalem rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.
Prokurator poinformował jednak, że o terminie ogłoszenia zarzutu skutecznie zawiadomiono obrońcę posła. Dodał też, że ten wniósł o przesunięcie przesłuchania na okres po 14 sierpnia, wskazując na zaplanowany urlop. Prokurator niecałe dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem miał przypomnieć mu jednak o obowiązku wyznaczenia zastępcy.
Obrońca podejrzanego miał przekazać, że ten nie zgadza się na reprezentację przez zastępcę i przesłać prokuraturze „zmodyfikowane pełnomocnictwo do obrony, wykluczające ustanowienie zastępstwa obrońcy do udziału w czynności przesłuchania”.
Michał Woś reaguje. „Bodnarowcy widać potrzebują show”
„Mój adwokat zaoferował nawet uzgodnienie terminu telefonicznie, ale odmówili” – skomentował Woś. „Bodnarowcy widać potrzebują show. Chcą, żeby lemingi i różne wrzoski czy silniczki miały radość, że ktoś się boi czy unika. Nie ja” – dodał poseł we wpisie opublikowanym w serwisie X (dawniej Twitter).
Sejm uchylił immunitet Wosiowi jeszcze w czerwcu. Za wnioskiem prokuratora zagłosowało 240 posłów, 192 było przeciw, a siedmiu się wstrzymało. Sprawa dotyczyła tego, czy z Funduszu Sprawiedliwości można było sfinansować zakup przez Centralne Biuro Antykorupcyjne oprogramowania szpiegującego Pegasus.
Czytaj też:
Sprawa Romanowskiego. Jest ruch prokuraturyCzytaj też:
Zaskakujące oświadczenie Janusza Kowalskiego. „Źle traktowaliśmy opozycję”