Czarnek zaapelował do Państwowej Komisji Wyborczej, by ta „wydała stosowną decyzję 29 sierpnia”. – Zwlekanie to poddawanie się naciskom politycznym ze strony Donalda Tuska, Romana Giertych i im podobnych – stwierdził.
Prowadząca Aleksandra Pawlicka dopytywała, jakie kroki podejmie partia Jarosława Kaczyńskiego, jeśli straci część subwencji. Były minister powiedział, że jest „przekonany”, że tak się „nie stanie”. – PKW miała mnóstwo czasu, żeby zapoznać się z naszym sprawozdaniem i wydać orzeczenie w czasie, w którym zostało ono wydane wobec innych ugrupowań – zaznaczył. Czarnek zapewniał, że jeśli jednak PiS straci dofinansowanie, to nie będzie to problemem. – Poradzimy sobie w inny sposób – zapewnił.
Będzie „zrzutka”?
Prowadząca „Gościa Poranka” na TVP Info zapytała polityka, czy oznacza to, że szykuje się „zrzutka”. Polityk przytoczył wówczas z uśmiechem wyliczenia dziennikarzy, z których wynikało, że wystarczyłoby, aby członkowie ugrupowania wpłacili po 35 złotych, by sytuacja rzekomo została uratowana.
W kontekście kredytu, który PiS ma do spłaty (termin upłynął pod koniec lipca – partia zaciągnęła go na kampanię), Czarnek stwierdził zaskakująco, że ugrupowanie „nie ma żadnego kłopotu finansowego”. – Są kłopoty wynikające z faktu, że decyzja PKW, która powinna być już dawno wydana, a jest przekładana ze względu na naciski polityczne – zaznaczył.
Niedawno Henryk Kowalczyk – skarbnik partii – przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że szykowany jest pozew przeciwko PKW. – Na razie czekamy na decyzję, ale i tak pozwy będą, bo choćby to, że PKW odłożyła w czasie podjęcie decyzji, kosztuje nas odsetki – wskazywał.
List gończy za szefem RARS. Czarnek zaczął wypowiedź od Giertycha
Pawlicka zapytała w dalszej części programu polityka o list gończy, który wydano za byłym szefem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
– Szanowna pani redaktor, na czele zespołu do spraw rozliczeń PiS stoi człowiek, któremu prokuratura 6 sierpnia, w Lublinie, chciała okazać zarzuty, które zostały postawione trzy lata temu, wobec którego prokuratura stwierdza, że jest pod zarzutami, a który unikał kontaktu z prokuraturą przez trzy lata, bo siedział we Włoszech [warto dodać, iż były szef RARS przebywać ma w tureckiej części Cypru, jak informował Onet – red.], a przyjechał do Polski i pokazał się publicznie dopiero wówczas, kiedy dostał immunitet – mówił Czarnek, mając na myśli Romana Giertycha.
– To człowiek, na którym ciążą zarzuty, który jest pod zarzutami – jak mówi prokuratura – i dotyczą one 72 milionów złotych przywłaszczenia pieniędzy i 5 mln zł prania brudnych pieniędzy, a który nie chce uczestniczyć w czynnościach 6 sierpnia – zaznaczył były minister. Następnie powiedział, że mówi o tym, by porównać to do sprawy wokół byłego szefa RARS. Stwierdził, że tu z kolei jest „człowiek, który dokonywał zakupów w dramatycznych okolicznościach wojny i pandemii koronawirusa – po to, by wyposażać szpitale w Polsce”. – I wyposażał je. Ja nie wiem, jakie są szczegóły tej sprawy. Jestem przekonany, że stawi się przed prokuraturą i rzeczywiście wyjaśni sprawę – komentuje polityk PiS.
Przypomnijmy – prokuratura krajowa poinformowała w czwartek o zgodzie sądu na tymczasowe aresztowanie byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
Czytaj też:
Pełnomocnik podejrzanego w śledztwie ws. RARS zabrał głos. „Kuriozalny zarzut”Czytaj też:
Będzie list gończy za byłym szefem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych