Dębski o Palikocie: Był jak przewodnik duchowy, a okazał się kieszonkowcem ze stadionu dziesięciolecia

Dębski o Palikocie: Był jak przewodnik duchowy, a okazał się kieszonkowcem ze stadionu dziesięciolecia

Dodano: 
Artur Dębski i Janusz Palikot w 2013 roku
Artur Dębski i Janusz Palikot w 2013 roku Źródło: PAP / Leszek Szymański
– W 2011 roku 1,5 mln ludzi głosowało na jego partię, to była trzecia największa siła w parlamencie. Potem przyszło życie. Zaskakujące pomysły, niejasne dotacje. W gruncie rzeczy była to partia jednoosobowa, dyktatura. Janusz z premedytacją wycisnął z ludzi to, co najlepsze. Z niektórych – tytaniczną pracę i poświęcenie, z innych – złotówki. Późno przejrzałem na oczy – mówi w rozmowie z „Wprost” Artur Dębski, były poseł Ruchu Palikota.

Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Był pan kiedyś prawą ręką Janusza Palikota.

Artur Dębski: Byłem. Stare dzieje.

Od niemal dekady jest pan poza Sejmem. Czym się pan dziś zajmuje?

Różne rzeczy robiłem po drodze. Lubię zdarzenia nadzwyczajne, bo wtedy ci sprawniejsi, bardziej obrotni – mają pracę. W czasie pandemii na przykład handlowałem bronią. Teraz zajmuję się consultingiem.

To na tyle dochodowe zajęcie, że dorzuci pan Januszowi Palikotowi na kaucję?

Odbieram to jako żart.

Dlaczego?

O byłych szefach źle nie mówię, choć każdy z nich angażował się w podejrzane biznesy i zarzuty prokuratorskie to dla nich norma. Chyba przyciągam niewłaściwych ludzi.

Czyli nie zaryzykuje pan?

Nie wierzę, że Janusz jest taki biedny. Jeśli ktoś inwestuje kilkaset milionów, ściąga od naiwnych ludzi takie kwoty, to gdzieś ta kasa jest. Znam takie historie.

Na przykład?

Źródło: Wprost