Posłowie powinni odrobić lekcję z parkowania? Stawiają auta gdzie popadnie

Posłowie powinni odrobić lekcję z parkowania? Stawiają auta gdzie popadnie

Parkowanie pod Sejmem
Parkowanie pod Sejmem Źródło: TikTok / @tygodnikwprost
Jak parlamentarzyści parkują pod Sejmem? Zostali „przyłapani”, lecz nie do końca na „uczynku”, bo choć od widoku tak poustawianych pojazdów aż bolą oczy, to jednak posłowie, senatorowie czy pracownicy kancelarii przepisów nie złamali.

W Senacie znajdziemy bardzo interesującą makietę, przedstawiającą w 3D cały kompleks budynków Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Jak zauważył dziennikarz tygodnia „Wprost”, widzimy tam m.in. ulicę Piotra Maszyńskiego, jak również kojarzącą się już nieodzownie z sercem polskiej polityki – ul. Wiejską w Warszawie.

Na makiecie ustawiono tylko jeden pojazd. Wykonany w trójwymiarze model Sejmu nie prezentuje jednak codzienności – rzeczywistość na Wiejskiej wygląda bowiem zupełnie inaczej. Zwykle znajduje się tam o wiele więcej poupychanych jak sardynki samochodów, które w dodatku zagradzają drogę pieszym na chodnikach. Redakcja tygodnika „Wprost” sfotografowała liczne sytuacje, których widok aż szczypie w oczy. Nic nie można z tym jednak zrobić (o tym dlaczego – na końcu artykułu).

Parkowanie pod Sejmem. Pojazd zajmował cały chodnik

Pierwszy kadr przedstawia samochody, które zajmują zdecydowanie zbyt dużo miejsca na chodniku przeznaczonym dla pieszych. Według przepisów drogowych powinni zostawić minimum 1,5 metra przestrzeni, by ci mogli swobodnie przemieszczać się po jego długości, a nie przeciskać.

Dalej mamy parkowanie na wysepce w pobliżu „zebry” (na miejscu rozdzielającym dwa pasy ruchu). Jeden z kierowców postanowił też ustawić pojazd w poprzek chodnika, zajmując całą jego szerokość.

Czy parlamentarzyści popełnili wykroczenia? Odpowiedź może wielu zaskoczyć

Choć sposób parkowania budzi kontrowersje i w wielu przypadkach jest nieestetyczny, to jednak niekoniecznie oznacza już wykroczenie. W świetle przepisów drogowych posłowie nie zrobili nic złego. Powód jest jeden – na terenie Sejmu kierowców nie obowiązują właściwie żadne przepisy.

Podobną sytuację w tym miejscu spotkał w drugiej połowie października Szymon Nieradka, który został zaproszony na posiedzenie zespołu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jest aktywistą nagłaśniającym przypadki między innymi tak zwanego „patoparkowania”. Gdy szedł przez tereny przy Wiejskiej, zauważył, że kierowcy zostawiają pojazdy na chodnikach czy przejściach dla pieszych. Jego wizyta w Sejmie była naprawdę owocna – poinformował o nieodpowiednim parkowaniu około 10 posłów.

„Gazeta Wyborcza”, która opisała tę sprawę, wskazała jednak, że na początku roku zlikwidowana została strefa ruchu (znaki D-52 i D-53), która uprzednio obowiązywała na terenie Sejmu. Oznacza to, że parlamentarzyści mogą dziś parkować tam naprawdę swobodnie, właściwie tak, jak tylko chcą.

Biuro prasowe, wspierające działania Sejmu, przekazało dziennikowi także, że „ciągi komunikacyjne na terenie parlamentu od strony formalnej nie są drogami publicznymi”.

Na terenie Sejmu można jeździć i parkować jak się chce?

„Obecny status dróg na terenie kancelarii sejmu umożliwia pogodzenie potrzeb zarówno pieszych uczestników ruchu, którzy mogą korzystać z całej dostępnej powierzchni, a nie, jak w strefie ruchu, jedynie z chodników i wyznaczonych przejść dla pieszych, jak i kierujących pojazdami” – informowało biuro KS.

Nieradka został poproszony o skomentowanie całej sytuacji. Jego zdaniem oświadczenie oznacza po prostu, że „na terenie Sejmu nie obowiązują przepisy” drogowe. – Można jeździć bez pasów, rozmawiając przez telefon, parkować nawet na trawniku czy w poprzek jezdni i nic za to nie grozi – wymieniał.

Czytaj też:
Poseł PiS szykuje się do „Tańca z gwiazdami”? Te ruchy mówią wszystko
Czytaj też:
To rozsadza koalicję rządzącą od środka. „Lewica utraciła instynkt polityczny”