„Gazeta Wyborcza” poinformowała w czwartek, że rozmowy w sprawie utworzenia wspólnej listy przez PSL i Polskę 2050 utknęły w miejscu. Powodem takiej sytuacji miały być żądania ze strony kierownictwa partii Szymona Hołowni, które zażądało rzekomo „jedynek” na listach wyborczych we wszystkich okręgach wyborczych.
Hołownia żąda zbyt wiele?
Przedstawiciele PL2050 uzasadniają ten warunek wyższymi notowaniami w przedwyborczych sondażach, w partii brakuje jednak rozpoznawalnych polityków, którzy mogliby takie listy pociągnąć.
— W lutym na partyjnych forach dyskutowaliśmy o konsekwencjach koalicji z PSL. Hołownia dowodził, że musimy się budować na sojuszach, w których to my będziemy rozdawać karty. I jeśli postawimy na PSL albo na innych słabszych, to zawsze będziemy głosowali według naszych przekonań, bo taki koalicjant się nam nie postawi. Inaczej niż Platforma, która jest partią przemocową – powiedział cytowany przez dziennik działacz Polski 2050.
Źródła „GW” w PSL wskazują, że w ich szeregach jest znacznie więcej rozpoznawalnych działaczu, którzy mogliby zajmować czołowe miejsca na listach. Ponadto ludowcy liczyli na partnerski podział i równą liczbę pierwszych miejsc dla obu partii.
Kobosko: Warto zmienić informatorów
Na doniesienia „Gazety Wyborczej” zareagował na Twitterze, odpowiedzialny za rozmowy z Polskim Stronnictwem Ludowym Michał Kobosko. Zasugerował, że rozmówcy dziennika nie mają aktualnych informacji.
„Szanowne Panie Redaktorki z „Gazety Wyborczej” warto by zmienić informatorów, bo tytuł od czapy. Nie ma żadnego „przerwania rozmów” z Polskim Stronnictwem Ludowym. We wtorek poświąteczny kolejna runda naszych rozmów” – napisał polityk Polski 2050.
twitterCzytaj też:
Ta grupa może zdecydować o wynikach wyborów. „Niebezpieczna sytuacja”Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”. Tusk stracił nadzieję? „Nie czuje już mięty, będzie zemsta”