Przypomnijmy: w ubiegłą środę, 3 maja, odbyła się konwencja partii Zbigniewa Ziobry, w trakcie której oficjalnie ogłoszono zmianę nazwy ugrupowania z Solidarna Polska na Suwerenna Polska.
Ziobro: By nikt nie podejmował decyzji o nas bez nas
W trakcie swojego wystąpienia Ziobro podkreślił, że zmiana nazwy nie ma charakteru kosmetycznego, lecz wskazuje na bieżące priorytety w działalności partii. Te priorytety można streścić krótko: chodzi o obronę suwerenności Polski, której ma zagrażać – zdaniem Ziobry – polityka władz Unii Europejskiej, zdominowanych przez Niemcy.
Polityk tłumaczył, że chodzi nie tylko o plan przekształcenia Unii Europejskiej w de facto jedno państwo, ale również o gigantyczne koszty wdrożenia unijnych dyrektyw pakietu klimatycznego Fit for 55 oraz systemu ETS, regulującego handel uprawnieniami do emisji CO2.
– Przyjmujemy od dziś nazwę Suwerenna Polska, żeby podkreślić to, co jest dla nas najważniejsze i najdroższe. I o co zawsze toczyliśmy walkę. To walka o wolne wybory Polaków, by nikt nie podejmował decyzji o nas bez nas – skwitował lider Suwerennej Polski.
Przydacz: Korzyści ze współpracy europejskiej jest więcej
W czwartek, 4 maja, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz był gościem programu „Graffiti” na antenie telewizji Polsat. Prowadzący zapytał go, czy Ziobro celnie wskazał zagrożenia dla suwerenności naszego kraju.
– Przez połowę swojego zawodowego życia zajmowałem się polityką bezpieczeństwa i polityką wschodnią. Ja raczej widzę te zagrożenia w zakresie bezpieczeństwa głównie z kierunku wschodniego, oczywiście głównie z kierunku rosyjskiego. Jesteśmy 19 lat w Unii Europejskiej. To jest organizacja, dzięki której Polska rozwinęła się także gospodarczo. Oczywistym jest, że są tam pewnego rodzaju działania prowadzone, które mają na celu zdominowanie Polski. Nie możemy na to pozwolić, ale myślę, że korzyści wynikających ze współpracy europejskiej jest zdecydowanie więcej – skomentował Przydacz.
Przydacz: Ważne jest również bronienie polskiego interesu
Dał jasno do zrozumienia, że nie zgadza się z takim punktem widzenia, jaki prezentuje partia Ziobry. Przydacz podkreślił, że czym innym jest konsekwentne realizowanie interesów Polski na arenie Unii Europejskiej, a czym innym wskazywanie tej organizacji jako głównego zagrożenia dla suwerenności.
– Nie byłem gościem konwencji (...) Trudno mi się w jakikolwiek sposób podpisywać pod tymi hasłami. To są hasła jednej z partii (...) Ja pracując dla pana prezydenta wsłuchiwałem się raczej w przekaz pana prezydenta z 1 maja, kiedy wspólnie z premierem Morawieckim mówili o tym, jak ważna jest Unia Europejska. Ale jak ważne jest również bronienie polskiego interesu i odpowiednio aktywna dyplomacja w ramach Unii Europejskiej. Tam też nic nie ma za darmo – uzupełnił Przydacz.
Czytaj też:
Kaczyński zaskoczony ruchem Solidarnej Polski? „Zmiana jest dość mocno ryzykowna”Czytaj też:
Szorstka przyjaźń w Zjednoczonej Prawicy. Terlecki kpi z partii Ziobry