Wybory parlamentarne zbliżają się wielkimi krokami. Pod koniec lutego opozycja podpisała pakt senacki. Porozumienie zostało zawarte między przedstawicielami Koalicji Obywatelskiej, PSL, Lewicy i Polski 2050.
Pakt zakłada, że jesienią w jednomandatowych okręgach do Senatu partie opozycyjne wystawią wspólnych kandydatów. Pomysł nie jest nowy – w takiej formule opozycja wystartowała już w wyborach do Senatu w 2019 r. Wówczas udało się zgarnąć 51 mandatów, co pozwoliło na odbicie izby wyższej z rąk Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie opozycja liczy na co najmniej 60 mandatów.
Roman Giertych jednak nie wystartuje w wyborach?
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Tomasz Siemoniak przekazał, że nazwiska kandydatów, którzy wystartują w poszczególnych okręgach są na razie ustalane. Wiceszef PO zdradził jedynie że Platforma Obywatelska nie zgłosiła Romana Giertycha do paktu senackiego.
Kilka dni wcześniej Marcin Bosacki z KO powiedział na antenie TOK FM, że powrót byłego ministra edukacji do polityki nie byłby dla niego szokiem. – Uważam, że on od wielu lat robi bardzo dobre rzeczy, głównie w mediach społecznościowych jako komentator i inicjator kampanii internetowych. Wierzę w jego prawdziwą przemianę, np. w kwestii Unii Europejskiej – argumentował senator KO.
Dodał jednak, że sposób, w jaki zaczął to robić, zgrzyta, więc nie wiadomo, czy nastąpi w tym roku. Roman Giertych sam ogłosił swój start w wyborach. Podkreślił, że zamierza kandydować do Senatu z własnego komitetu z okręgu nr 90, który obejmuje teren powiatu poznańskiego. – Raczej będzie trudno spełnić marzenia Giertycha o starcie z okręgu nr 90, właśnie po tym, co zrobił: przestrzelił i popełnił falstart. To samo w sobie zraziło wielu ludzi, którzy powinni – jeśli on by stamtąd startował – pomagać mu w kampanii – ocenił Marcin Bosacki.
Czytaj też:
Burza po słowach Tuska o migrantach. Terlecki: Wiadomo, że to jest oszustwoCzytaj też:
Wybory i referendum ws. imigrantów tego samego dnia. Premier Morawiecki odkrył karty