W tym tygodniu ogromne kontrowersje wzbudziła wypowiedź szefa Europejskiej Partii Ludowej o Polsce, która padła w wywiadzie dla telewizji ZDF.
– Każda partia musi chcieć pomóc w kształtowaniu Europy, a nie jej obalaniu oraz musi przestrzegać rządów prawa. Ci, którzy tego nie przestrzegają – tacy jak AfD, Rassemblement National Le Pen we Francji lub polska partia PiS – są naszymi przeciwnikami, z którymi będziemy walczyć – podkreślił Manfred Weber. Na te słowa zareagował szef rządu, który uznał, że jest to otwarta próba ingerencji Niemiec w wybory parlamentarne.
Weber mówił o „zwalczaniu PiS”. „Polska ma dłuższą tradycję demokracji”
Do wypowiedzi Webera odniósł się też szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.
– Prezydent oczywiście z dużym niepokojem przygląda się próbom wpływania przez polityków zagranicznych na procesy wyborcze w Polsce. Polska jest państwem demokratycznym, swoją drogą ma dużo dłuższą tradycję demokracji, niż Niemcy – powiedział w TVP Info Przydacz.
Wcześniej szef polskiego rządu zaprosił Webera na debatę telewizyjną 2 października, która miałaby dotyczyć polityki migracyjnej, kwestiach społecznych oraz ekonomicznych. W swoim liście napisał, że „Polska nie potrzebuje lekcji z demokracji”.
Jednak współpracownicy Webera w oświadczeniu nadesłanym Politico odrzucili możliwość debaty. Przekazali, że lider Europejskiej Partii Ludowej nie przyjął zaproszenia na to medialne wydarzenie. „Nie, nie mieszamy się w to całkowicie” – oznajmili, nie dodając dłuższego tłumaczenia.
Manfred Weber, który postawił PiS w jednym szeregu z niemieckim AfD oraz stronnictwem Marine Le Pen we Francji, zarzucał wcześniej partii Jarosława Kaczyńskiego systematyczne atakowanie państwa i wolnych mediów. Już w czerwcu mówił, że EPL jest jedyną siłą, zdolną poprowadzić Polskę „z powrotem do Europy”.
Czytaj też:
Sejm podejmie uchwałę po słowach Webera? „Ingerencje zewnętrzne nie powinny mieć miejsca”Czytaj też:
Manfred Weber odpowiedział polskiemu premierowi. Chodzi o wezwanie do debaty