– Armia, która musi być zmodernizowana, musi być apolityczna. Musi nie być pod wpływem jakiegokolwiek polityka, szczególnie polityka o charakterze bardzo partyjnym, zacietrzewionym – zadeklarował Władysław Kosiniak-Kamysz.
To już kolejna wypowiedź polityków na temat zbrojenia w ostatnim czasie. Można wrę powoli twierdzić, że to właśnie ten temat wysuwa się na pierwszą linię w przedwyborczej debacie. Wskazuje na to nawet hasło Prawa i Sprawiedliwości „Bezpieczna przyszłość Polaków”. W ten ton uderzył także szef ludowców podczas piątkowego spotkania z wyborcami w Rzeszowie.
Kosiniak-Kamysz chce odpolitycznienia armii
– Jest cywilne zwierzchnictwo nad armią, ale armia w politykę nie może być wciągana. Te częste konferencje, w których rządzący za swoimi plecami ustawiają raz to strażaków z PSP, ochotników z OSP, ale bardzo często też właśnie Wojsko Polskie. Nie wolno wykorzystywać munduru – ani tego strażackiego, ani tego wojskowego – do partyjnych, politycznych celów. Na to nie ma naszej zgody – stwierdził polityk.
– Bezpieczeństwo budują silne sojusze i armia, ale przede wszystkim wspólnota narodowa – odbudujemy ją. Przywrócimy silną pozycję PL w UE. Odpolitycznimy armię, bo ona nie może być tłem dla przemówień polityków – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Lider PSL obiecuje utrzymanie kontraktów zbrojeniowych
Polityk zaznaczył także, że „w przeciwieństwie do niektórych” Polskie Stronnictwo Ludowe utrzyma podpisane dotychczas kontrakty na zakup uzbrojenia. Przypomniał przy tym o rezygnacji z zakupu śmigłowców Caracal dla polskiej armii przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Na ten zarzut niecały miesiąc temu odpowiadał już Jarosław Kaczyński. – Próbują wmawiać, że my temu bezpieczeństwu nie służyliśmy. Że podejmowaliśmy pod tym względem błędne decyzje, tak jak ostatnio o tych Caracalach. Ale to kwestia słów i propagandy. To, że nie chcieliśmy kupić kilkudziesięciu, powiedzmy sobie nie najlepszych śmigłowców, na nie najlepszych warunkach za bardzo wysokie ceny to była po prostu decyzja rozsądna – stwierdził wówczas wicepremier.
Utrzymanie kontraktów to nie jedyna deklaracja, która padła z ust Władysława Kosiniaka-Kamysza. Polityk stwierdził, że sukcesem byłoby doprowadzenie do utrzymania na równym sobie poziomie zakupów zbrojeniowych zza granicy oraz produkcji ich w Polsce. Przemysł zbrojeniowy z chęcią ulokowałby w miejscu, w których ogłaszał tę propozycję – na Podkarpaciu.
Czytaj też:
Morawiecki chwali się inwestycjami. „Mniejsze gminy też muszą mieć szansę”Czytaj też:
Nauczyciele pikietują przed MEiN. Lewica proponuje zmiany