„Na dwóch najwyższych miejscach na listach Koalicji (tzw. „jedynki” i „dwójki”) mamy 42 kobiety i 40 mężczyzn. To rekord. I najlepsza gwarancja skuteczności w walce o prawa kobiet. Bo to one będą gwarancją. Porównajcie nas z innymi partiami. Liczby są ważniejsze od haseł” – ogłosił w piątek na platformie X (dawniej Twitter) Donald Tusk.
Jak poprosił lider Koalicji Obywatelskiej, tak zrobiliśmy. Porównaliśmy go z pozostałymi partiami wyborczymi, które udostępniły już pełne listy swoich „jedynek”. Niestety, co może być na niekorzyść dla niektórych z nich, nie we wszystkich przypadkach dostępne są już pełne listy dla „dwójek”, więc pod uwagę wzięliśmy tylko pierwsze miejsca. Należy także pamiętać, że, jak pokazały ostatnie dni, listy wyborcze mogą się jeszcze zmienić. W przypadku kandydatek na „jedynkach” Koalicja Obywatelska może pochwalić się wynikiem 17 kandydatek w 41 okręgach
Lewica wystawia mniej „jedynek” niż Koalicja Obywatelska
Drugie miejsce, tuż za Koalicją Obywatelską, zajęła Lewica, czyli ugrupowanie, które o parytetach mówi bardzo często. Równa reprezentacja znalazła nawet miejsce w jej programie dostępnym na stronie internetowej. „Wprowadzimy parytet płci w Radzie Ministrów, zarządach powiatów, zarządach województw, zarządach dzielnic m.st. Warszawy oraz zarządach i radach nadzorczych spółek samorządowych i Skarbu Państwa” – czytamy na stronie Lewicy. Dla tego komitetu licznik kobiet na „jedynkach” wyniósł 14.
Trzecie miejsce wśród partii, które przedstawiły wszystkie swoje jedynki, zajmuje rządzące Prawo i Sprawiedliwość. W maju br. przedstawiciel tego ugrupowania, wiceminister zdrowia Waldemar Kraska stwierdził, że „wielokrotnie zarzucano PiS-owi, że nienawidzi kobiet”. – Tyle, ile rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobił dla polskich kobiet, to państwo gdybyście rządzili jeszcze przez 20 lat tyle byście nie zrobili – stwierdził Kraska. Wśród jedynek tej, jak twierdzą działacze prokobiecej partii, znalazło się 10 kandydatek.
Tylko jedna kobieta wśród pierwszych miejsc Konfederacji
O dwie kobiety mniej pojawią się na jedynkach Trzeciej Drogi, czyli koalicji Polski 2050 Szymona Hołowni oraz dowodzonego przez Władysława Kosiniaka-Kamysza Polskiego Stronnictwa Ludowego. To ugrupowanie może pochwalić się ośmioma kandydatkami na pierwszych miejscach.
Ostatnie miejsce należy do Konfederacji, która pochwalić się może… jedną kandydatką. Tą „rodzynką” jest rzeczniczka partii Anna Bryłka. Nie powinno to dziwić, ponieważ sama rzeczniczka stwierdziła jakiś czas temu, że „kobiety mniej interesują się polityką” i „nie jest to dla nich naturalne środowisko”.
Należy przy tym pamiętać, że polscy prawodawcy kilkanaście lat temu, za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u, ustalili minimalne kwoty płciowe na listach wyborczych. Tzw. Ustawa Kwotowa narzuca, aby zarówno kobiety, jak i mężczyźni, stanowili minimum 35 proc. całej listy. Nie ustala ona jednak koniecznej reprezentacji dla konkretnych miejsc.
Czytaj też:
Konfederacja jest za biciem dzieci? Bosak, Tumanowicz i rzeczniczka zabrali głosCzytaj też:
Władysław Kosiniak-Kamysz deklaruje: Odpolitycznimy armię