Bezpartyjni Samorządowcy wystartują w zbliżających się wyborach parlamentarnych jako komitet ogólnopolski. Tym samym zmierzą się z kandydatami „wielkiej piątki”, czyli Prawa i Sprawiedliwości, Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Trzeciej Drogi i Konfederacji we wszystkich 41 okręgach wyborczych. Wystawią też swoich kandydatów w 40 okręgach do Senatu.
Bezpartyjni Samorządowcy chcą do Sejmu
„Jesteśmy ruchem łączącym samorządowców, przedsiębiorców i wszystkich obywateli Polski, którzy chcą Normalnej Polski” – piszą o sobie.
Przedstawiają się jako ugrupowanie, którego ambicją jest przełamanie toczącego się od kilkunastu lat sporu między PiS a PO. Przekonują, że są „czarnym koniem” tych wyborów.
– Ten projekt rozwijał się od kilku lat, było widać, że są dobrze przygotowani pod względem organizacyjnym. Zarejestrowanie list we wszystkich okręgach nie oznacza jednak oczywiście w żadnym wypadku, że Bezpartyjni Samorządowcy stają się faktycznie równorzędnym partnerem dla pozostałych komitetów ogólnopolskich. Pod względem personalnym, finansowym, rozpoznawalności, to jest zupełnie inna historia – mówi w rozmowie z „Wprost” dr Maciej Onasz, politolog z Zespołu Badań Wyborczych Uniwersytetu Łódzkiego.