We wtorek 10 października „Rzeczpospolita” jako pierwsza podała informację o tym, że czołowi dowódcy w Wojsku Polskim mieli złożyć dymisje na ręce prezydenta – Zwierzchnika Sił Zbrojnych RP. Wkrótce doniesienia o rezygnacji szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmunda Andrzejczaka i Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego zostały potwierdzone przez rzeczników.
Władysław Kosiniak-Kamysz: To niebezpieczny moment próby
– Jeśli najważniejsi dowódcy polskiej armii podają się do dymisji to znaczy, że nie widzą możliwości dalszego działania w tej rzeczywistości – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji we Wrocławiu. – Trzeba zatrzymać to szaleństwo, które doprowadza do zagrożenia bezpieczeństwa Polski i Polaków. Dziś oni są zagrożeni. Z hasła wyborczego PiS („Bezpieczna przyszłość Polaków” – red.) nic nie zostało. Dbają tylko o swoje bezpieczeństwo. To koniec. W niedzielę musi dojść do zmiany – kontynuował lider PSL, nawiązując do terminu wyborów parlamentarnych.
Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że prezydent Andrzej Duda powinien zwołać posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. – Niech Andrzej Duda wyjdzie z partyjnych ram i wypełnia swoją funkcję. To niebezpieczny moment próby – apelował polityk.
Debata TVP. Kosiniak-Kamysz: Hołownia wygrał
Lider PSL podkreślił, że „Trzecia Droga jest dziś jedyną alternatywą”. – Trzeba odbudować silną pozycję Polski w UE i zadbać o polską armię. Przede wszystkim jednak należy odbudować wspólnotę narodową – stwierdził.
Polityk odniósł się również do przebiegu wczorajszej debaty przedwyborczej, którą zorganizowała Telewizja Polska. – Szymon Hołownia wygrał wczorajszą debatę. Skutecznie pokazał, w absurdalnych warunkach, nasz program i wartości Trzeciej Drogi. Pytania, które często zajmowały więcej czasu niż odpowiedź, dotyczyły przeszłości, a nie aktualnych problemów Polaków – podsumował Władysław Kosiniak-Kamysz.
Czytaj też:
Kto wygrał debatę TVP? Ekspert wskazał czarnego konia. „Najlepszy występ w karierze politycznej”Czytaj też:
Atakujący Morawiecki, spięty Tusk. Bohaterami zostali ci, którzy mieli być tłem