Fala kulminacyjna po kilku dniach przygotowań stolicy Dolnego Śląska znalazła się u bram Wrocławia. W nocy ze środy na czwartek praktycznie cała Polska spoglądała na to, czy miasto – tak doświadczone np. podczas powodzi w 1997 roku – poradzi sobie z wielką wodą, która tak mocno doświadczyła południe Polski.
Wrocław walczy z wielką wodą. Jak wygląda sytuacja z Odrą w mieście?
Jeszcze w środę do późnych godzin wieczornych, a w niektórych miejscach – wczesnych porannych – trwało zabezpieczanie miasta. Działanie coraz bardziej zmęczonych, choć nadal gotowych do działania służb, od wojska, policji, straży pożarnej czy miejskiej, kończąc na pospolitym ruszeniu mieszkańców. Choć właściwie ci ostatni powinni być pierwszymi, spoglądając na ogromne zaangażowanie.
Wrocławianie odpowiadali tłumami wspierającymi zabezpieczenie gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego czy Wydziału Filologicznego, czyli królestwa profesora Jana Miodka. Ludzie nie byli obojętni również na zabezpieczenie Narodowego Forum Muzyki czy przenoszenia na wyższe piętra książek z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, gdzie znaleźć można m.in. rękopis „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza.
Worki z piaskiem z rąk do rąk przenoszono również na, o ironio, Wyspie Piasek na Ostrowie Tumskim.
Wydaje się, że zastosowano wszelkie możliwe, prewencyjne działania, na tyle, na ile zapowiadany był poziom wielkiej wody w mieście. A ta zawitała po północy na poziomie sześciu metrów.
Mieszkańcy Wrocławia obserwują żywioł w centrum miasta
Jak wygląda sytuacja w centrum Wrocławia w czwartek? Mieszkańcy spoglądają w stronę Odry, której wysokość wzrasta, ale nadal nie jest porównywalna do tego, co działo się podczas powodzi tysiąclecia.
Żywioł wrażenie robi w okolicach Wyspy Słodowej, znanego jako studenckie centrum życia, ale też unikatowej przestrzeni w sercu miasta. Ludzie zbierają się na mostach, żeby obserwować, na jakim poziomie jest Odra, ile jest jeszcze zapasu, zadając sobie pytania – między sobą czy rozmawiając przez telefon – co będzie dalej?
Czwartek przyniósł we Wrocławiu ochłodzenie, słońce zniknęło za chmurami, pojawiło się nawet kilka kropel deszczu, ale ten postanowił odpuścić. To dobre wieści zwłaszcza dla północnych rejonów miasta. Osiedla Marszowice 1 i 2 czy Stabłowice – od kilku dni mają spore problemy – choć walczą dzielnie z uszczelnieniem wałów i pokonaniem żywiołu.
Wspomniane lokalizacje znajdują się jednak daleko od centrum, które, choć jest stosunkowo spokojne, to z pewnością ma z tyłu głowy, co wydarzyło się w przeszłości. Worki szczelnie zasłaniające dostęp do piwnic czy bram wejściowych nie są niczym nadzwyczajnym.
– Moi drodzy, system miejski wytrzymał i przyjął główną falę żywiołu, który od kilkunastu dni trapi Dolny Śląsk i sąsiednie regiony. W kolejnych dniach przez Wrocław przepłyną niespotykane normalnie ilości wody. […] Główne siły i środki skoncentrowane są na utrzymaniu ciągłości i stabilności głównego systemu wałów i śluz, drobne wycieki niezagrażające bezpieczeństwu mieszkańców i samego miasta, nie stanowią w tym momencie priorytetu służb. Czas na ich uprzątnięcie przyjdzie po opuszczeniu przestrzeni miejskiej przez falę. Apeluję do Was o rozważne informowanie służb i zrozumienie w tym zakresie. I przede wszystkim: dziękuję za Wasze zaangażowanie i wsparcie! – przyznał w czwartkowe popołudnie prezydent stolicy Dolnego Śląska Jacek Sutryk.
We Wrocławiu z pewnością chuchają na zimne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wielka woda ma się utrzymać – według różnych szacunków – od dwóch do nawet czterech dni.
Czytaj też:
Wielka woda we Wrocławiu. Decyzja władz mogła być tylko jednaCzytaj też:
Skarb wrocławskiego zoo gotowy na zagrożenie. Tak chronią go pracownicy