Coraz mniej mieszkańców stolicy ma broń palną oraz ubiega się o jej posiadanie. Według policji, dzieje się tak, bo ludzie czują się bezpieczniej. Fachowcy przyznają, że chętnych odstraszają procedury - pisze "Życie Warszawy" w tekście "Posiadacze broni to ginący gatunek". W 2004 r. do Komendy Stołecznej Policji wpłynęło 480 wniosków o wydanie pozwolenia na broń palną. Rok później już tylko 222, natomiast w 2006 r. zaledwie 116. Zmniejszyła się także liczba posiadaczy rewolwerów czy pistoletów. W 2004 r. broń palną oficjalnie miało 7,8 tys. warszawiaków, teraz jest ich o 450 mniej. Dlaczego warszawiacy rzadziej starają się o pozwolenia? - Na pewno ma na to wpływ poprawa bezpieczeństwa i większe zaufanie do policji - tłumaczy Anna Kędzierzawska z KSP. Specjaliści są jednak innego zdania. - To nie wynika z tego, że jest coraz bezpieczniej. Ludzie po prostu są przekonani, że takiego pozwolenia nie dostaną - mówi Jerzy Dziewulski, ekspert do spraw bezpieczeństwa. Wielu osobom nie podobają się także ograniczenia i warunki, jakie stawia policja. - Ludzie chcą nosić broń przy sobie. Rezygnują, kiedy policjanci proponują im pozwolenie, ale tylko na trzymanie jej w domu. Tak postępuje nawet 95 proc. osób - dodaje Dziewulski. Do zmniejszenia liczby posiadaczy broni przyczyniły się też przepisy. Wymagają one od osób, które uzyskały już pozwolenia, aby przeszły ponowne badania lekarskie. To odstraszyło wielu właścicieli, którzy nie chcieli zapłacić blisko 500 zł za orzeczenie m.in. od psychologa. Dlatego wielu z nich oddało policji swoją broń oraz pozwolenia.
Posiadacze broni to ginący gatunek
Dodano: / Zmieniono: