Kazimierz Marcinkiewicz może zostać przedstawicielem Polski w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju, dowiedziała się "Gazeta Wyborcza".
Według bliskiego współpracownika premiera Jarosława Kaczyńskiego miałby wejść do Rady Dyrektorów, jak niegdyś b. premier Jan Krzysztof Bielecki.
- Kazimierzowi zależało na posadzie w EBOiR, premier się zgodził, ujawnił "Wyborczej" jej rozmówca z otoczenia premiera. Szef komitetu stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski nie potwierdził ale i nie zaprzeczył tej informacji. Marcinkiewicz nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy jest zainteresowany stanowiskiem w EBOiR.
EBOiR wspiera transformację w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Udziela kredytów na rozwój państw byłego bloku socjalistycznego. Projekty zatwierdza rada dyrektorów, która jest swego rodzaju radą nadzorczą banku.
- W sytuacji gdy szanse Marcinkiewicza na prezesurę w PKO BP maleją, posada w EBOiR byłaby honorowym wyjściem z sytuacji, ocenia inny współpracownik premiera Kaczyńskiego z rządu. Według rozmówców "Wyborczej" w PiS, premier uważa, że Marcinkiewicz niepotrzebnie uparł się, żeby kierować największym polskim bankiem.