Równo na tydzień przed pierwszymi zatrzymaniami w Farmutilu Stokłosa udzielił pełnomocnictwa do rozporządzania majątkiem i kierowania firmą żonie - Annie Stokłosie. Stosowny dokument został złożony 1 grudnia 2006 r. w Urzędzie Gminy Kaczory. Kiedy tydzień później zatrzymano doradcę prawnego Stokłosy i dyrektor finansową jego firmy - sam Stokłosa był już bezpieczny za granicą. Do dziś ścigany jest listem gończym.
W połowie stycznia warszawska prokuratura okręgowa na Pradze wystąpiła z wnioskiem o czasowe aresztowanie byłego senatora Henryka Stokłosy podejrzewanego o udział w aferze korupcyjnej w Ministerstwie Finansów. W tym czasie jednak Stokłosa był już za granicą - do dziś policjanci próbują ustalić miejsce jego pobytu - przypomina gazeta.
Według nieoficjalnych informacji, Stokłosa już na początku stycznia wiedział o planowanym zatrzymaniu, wówczas w Niemczech i Czechach w kancelariach adwokackich miał przepisywać majątek na swoją żonę Annę Stokłosę oraz udzielić jej pełnomocnictwa do kierowania firmą. Wszystko wskazuje jednak na to, że o działaniach śledczych Stokłosa był informowany już co najmniej miesiąc wcześniej.
Jak udało się ustalić dziennikowi - "przeciek" o planowanych aresztowaniach dotarł do Stokłosy już w listopadzie. Stokłosa miał otrzymać wiadomość o tym, iż w ciągu "tygodnia, może dwóch" coś wydarzy się w sprawie. Prawdopodobnie zakładał, że sam może zostać zatrzymany - kilka miesięcy wcześniej, w lipcu ubiegłego roku, funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego oraz prokuratury przeprowadzili rewizję we wszystkich pomieszczeniach biurowych oraz budynkach mieszkalnych należących do Henryka Stokłosy.