W poniedziałek do TVP wraca Małgorzata Raczyńska, największa przeciwniczka Bronisława Wildsteina. Jej powrót na Woronicza może okazać się większą rewolucją dla pracowników telewizji publicznej niż objęcie przez Andrzeja Urbańskiego funkcji prezesa - pisze "Dziennik" w artykule "W TVP boją się zemsty Raczyńskiej".
W siedzibie TVP nie mówi się o niczym innym, jak o powrocie Małgorzaty Raczyńskiej na stanowisko szefa "Jedynki". Dyskutuje się o tym, kogo zwolni, i o tym, jak to możliwe, że po pięciu miesiącach rzekomo ciężkiej choroby nagle wraca na Woronicza.
Jak się nieoficjalnie dowiedział "Dziennik", w piątek do Andrzeja Urbańskiego wpłynęła z biura programowego TVP propozycja programu publicystycznego pod roboczym hasłem "Cudowne uzdrowienie: biegłość medycyny czy interwencje paranormalne". Program miałby zajmować się m.in. zagadnieniami długotrwałych zwolnień lekarskich czy powiązania cudownych uzdrowień z interesami zawodowymi.
Jak śmieją się pracownicy TVP, pierwszy odcinek mógłby wyjaśnić przypadek samej Małgorzaty Raczyńskiej, która na zwolnieniu lekarskim była ponad pięć miesięcy. Raczyńska zachorowała we wrześniu ub.r., gdy Bronisław Wildstein odsunął ją od kierowania "Jedynką", po tym jak TVP 1 z opóźnieniem poinformowała o kryzysie w koalicji. Raczyńska nie zgadzała się z tymi zarzutami. Do TVP nie wracała do wtorku, przedstawiając kolejne zwolnienia lekarskie.
Jak się dowiedział "Dziennik", w otoczeniu Urbańskiego są osoby, które sprzeciwiają się powrotowi Raczyńskiej. Argumentem jest porażka pasma publicystycznego "Nie ma przebacz", które Raczyńska firmowała jesienią własnym nazwiskiem.