Polskie instytucje i opinia publiczna wierzą, że Kameruńczyk, któremu przyznano azyl w naszym kraju, uciekł z Afryki przed prześladowaniami politycznymi. Miał walczyć z korupcją, był represjonowany, siedział wielokrotnie w afrykańskich więzieniach.
Po aresztowaniu Simona Mola w styczniu pod zarzutem celowego zakażania śmiertelnym wirusem HIV młodych kobiet zaczęto dziennikarskie śledztwo. Przez dwa tygodnie weryfikowano biografię Mola w Kamerunie i Ghanie. Udało się ustalić, że Simon Mol został politycznym uchodźcą w Polsce bezprawnie.
- Jesteście w Europie bardzo naiwni, daliście się nabrać oszustowi - twierdzą kameruńscy dziennikarze o Simonie Molu. Według nich "Polacy padli ofiarą swego systemu wartości, który każe wierzyć ludziom".
Dziennikarze "Rz" i TVN dotarli do osób, które powinny znać Simona Mola, jeśli biografia, którą podał, starając się o azyl w Polsce, jest prawdziwa. Żaden z kilkunastu dziennikarzy kameruńskich, z którymi rozmawiali, nigdy nie słyszał o Simonie Moleke Njie, czyli Simonie Molu.
Biografii Mola nie potwierdza nawet jego najbliższa rodzina, która zgodnie z legendą rozpowszechnianą przez niego samego desperacko walczyła o jego uwolnienie. - Simon nigdy nie siedział w więzieniu - mówi jego matka, 64-letnia Hannah Nganje. Prosi o przekazanie mu listu, w którym pisze, że "chciałaby, aby ją pochował". Jak mówi rodzina, Mol po skończeniu szkoły zawodowej pracował jakiś czas w pobliskiej rafinerii. Dorywczo pisywał do gazet.
Nieprawdziwe są też przygody Mola w Ghanie, w której miano go aresztować za "odważne" teksty. - On pisywał jako wolny strzelec, ale o futbolu - mówi szef Związku Dziennikarzy Ghany Bright Kwame Blewu. - Mieszkał w naszym biurze, nie pracował, nie miał żadnych dochodów, dawaliśmy mu po dziesięć dolarów na życie. Nigdy się nie skarżył na żadne problemy z policją czy służbą imigracyjną. Nie siedział w więzieniu.
Tymczasem w Polsce śledztwo przeciwko Kameruńczykowi nabiera rozpędu. Do prowadzącej sprawę prokuratury zgłaszają się kolejne ofiary. - Mamy już siedem pokrzywdzonych kobiet - ujawnia Paweł Nowak, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz. - W ostatnich dniach dwie kolejne zgodziły się z nami współpracować.
Zakażonych przez Mola kobiet może być dużo więcej. Policja nie wyklucza, że jest ich ponad 20. Z informacji "Rz" wynika, iż śledczy odnajdują ofiary i przekonują je do złożenia zeznań. Docierają do zakażonych kobiet i w trakcie przesłuchania (przesłuchują je jako świadków w sprawie) pytają, czy zostały zakażone przez Kameruńczyka.
Policjanci i prokuratorzy twierdzą, że dowody na to, iż Simon Mol umyślnie zakażał śmiertelnym wirusem, są mocne. Badają także inne wątki związane z działalnością Mola, m.in. finanse jego fundacji.