Szef Wydziału Kryzysowego Mikołaj Jakimowicz i jego zastępca Mieczysław Krężel od razu uspokajają: nie ma żadnych sygnałów o zagrożeniu atomowym... - Nic z tych rzeczy, nie! - mówią. - Po prostu od czasu, do czasu trzeba społeczeństwu przypomnieć, że chociaż żyjemy w okresie pokoju, to warto pomyśleć o zabezpieczeniu. Licho nie śpi.
W Bielsku władza oferuje pomoc w zbudowaniu schronu lub wyremontowaniu już istniejącego. Chodzi głównie o właścicieli prywatnych posesji. Władza odkryła, że w razie ataku ludzie nie mają się gdzie schronić. Sama władza przetrwa - ratusz ma bowiem własny schron. I może jeszcze ze stu właścicieli domów prywatnych. Te schrony są w rejestrach i co jakiś czas sprawdzają je urzędnicy.
- Naszą ofertę kierujemy przede wszystkim do tych, którzy już mają w domach schrony - tłumaczy zastępca szefa od miejskich spraw kryzysowych. - To właściciele domów budowanych w latach 50. - W większości są to ruiny - przyznaje Jakimowicz. - Dlatego namawiamy ludzi, żeby je odremontowali. Dajemy część wyposażenia, np. gazoszczelne drzwi pancerne, czy systemy wentylacji powietrza.
Jakimowicz przypomina, że właściciel prywatnego schronu może go przystosować do celów użytkowych - na przykład urządzając w nim bibliotekę, archiwum czy klubokawiarnię. - Warunkiem jest tylko to, by w razie potrzeby takie pomieszczenie można było w 48 godzin na powrót zamienić w przeciwatomowy schron - wyjaśnia urzędnik.